Po poprzednim karmieniu zostało sporo resztek, Wrotka o 9:35 przyleciała i przez pół godziny wędrowała po budce, wyszukiwała zdatne kawałki i dawała chętnym dzieciom. A chętnych oczywiście nie brakowało.
Chmielowa z Borowym już się wylegiwali pod oknem, kiedy mama dokarmiała Shani. I coś za oknem chłopaka wystraszyło - wrażliwy jest, jak to chłopaki
Ten obrazek jest ukryty dla gości.
Proszę zalogować się lub zarejestrować, aby go zobaczyć.
. Żadna z dziewczyn nie podzielała jego obaw.
link
W południe Wrotka przybyła z nowym, świeżym posiłkiem. Młode już zdążyły zgłodnieć. Szczególnie Shani - żadne normy moralne jej nie powstrzymywały przed wydzieraniem kęsów Borowemu
Ten obrazek jest ukryty dla gości.
Proszę zalogować się lub zarejestrować, aby go zobaczyć.
Karmienie trwało długo, Wrotka się przemieszczała z łupem. Ale często było tak, że co się przesunęła w inną stronę, to natrafiała na ... Shani
Ten obrazek jest ukryty dla gości.
Proszę zalogować się lub zarejestrować, aby go zobaczyć.
Ostatnie kęsy również należały do niej.
Wreszcie chyba jednak się nasyciła, bo już uciekała w kąt i odwracała się tyłem. Oczywiście co do pozostałej dwójki to zmartwienia nie ma - też potrafią sobie poradzić i nażarte były jak należy.
Po karmieniu Wrotka zasiadła na rogu podestu.
***
W trakcie powyższego karmienia byłam krótko pod kominem w gronie kilku sokołolubów.
Kiedy Wrotka wyszła na róg, można było ją podziwiać z każdej strony, bo co jakiś czas zmieniała kierunek obserwacji.
Był też Czajnik, tylko z drugiej strony komina, od Inżynierskiej. Siedział przy ścianie, na poręczy balkonu usytuowanego na podobnej wysokości co budka, może nieco niżej.
Podczas mojego pobytu ani Wrotka, ani Czajnik nie ruszyli się ze swoich miejscówek.
Ale myślę, że Czajnik nieprzypadkowo wybrał sobie to miejsce - był na tyle blisko, że nie przeoczyłby ruchu Wrotki.
Tak więc raczej możemy się cieszyć, że relacja się zacieśnia i Czajnik zaczyna się czuć rezydentem na kominie.