Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Wrotka jeszcze raz wróciła do budki - o 15.42 przysiadła na poręczy przed oknem, cichutko ciokała. Po niecałej minucie wskoczyła na próg, rozglądała się po budce i po okolicy.
 

Ciekawe, gdzie schowała się przed deszczem, bo piórka miała prawie całkiem suche. 

O 15.51 Wrotka weszła do budki i jak na Panią Domu przystało, zajęła się pogłębianiem dołka,
 

przesuwaniem kamyków, sprawdzaniem stanu technicznego ścian budki. Po tych czynnościach należał jej się odpoczynek; usiadła więc tyłem do kamerki i oddała się rozmyślaniu (może o czekających ją wkrótce długich godzinach wysiadywania jajek?  ).

Ale już za niedługo zajęła się przez chwilę teraźniejszością, czyli poprawianiem wyglądu swojego okrycia
 

i przerzucaniem kamyków. Wreszcie usiadła przy oknie i długo obserwowała deszczową okolicę - raczej nie miała ochoty wychodzić na zewnątrz  .

Jednak około 17.02 ożywiła się, wyskoczyła na próg, zaczęła się rozglądać i minutę później poleciała.
 

Poranek (niezbyt piękny) jak dotąd pod znakiem Czarta. Pierwszy raz ukazał się o 6:10 na dachu.
 

Przespacerował ku naszej krawędzi a potem całkowicie na prawo aż za kadr kamery. Mimo że go nie było widać, pozostał na dachu do 6:35 - wtedy wpadł na pomysł przeniesienia się poziom niżej.

Ulokował się w progu i wyglądał do tyłu żeby sprawdzić, czy Wrotka nie pojawi się na horyzoncie. Kilka minut przed siódmą zasnął. Czasami podnosił głowę by na coś popatrzeć, czasami by podrasować pióra, a potem znów nurkował dziobem w grzbiecie. O 7:16 dojrzał Wrotkę albo śniadanie (albo Wrotkę ze śniadaniem) i to skłoniło go do odlotu.

Przerwa śniadaniowa trwała do 7:38, wtedy u dołu ekranu pojawił się zataczający koło sokół (wcześniej latały obce pióra), a o 7:40 Czart wrócił na szybki rekonesans. Z niewielkim białym dowodem rzeczowym na dziobie.

Samiec wybył na całe pięć minut. Za kwadrans ósma ponownie okupował próg. Około 7:55 rozśpiewał się z oddali do Wrotki.

Czekał na nią do 8:26, a ona zjawiła się kilkanaście sekund po jego odlocie. Bardzo chciałabym zobaczyć z bliska takie rozmowy sokołów w locie, bo na pewno się mijali. Zresztą Wrotka spodziewała się, że Czart razem z nią do gniazda wróci.
 

Jednak on zmierzał już w inne miejsce. W końcu przestała go nawoływać, za to zeszła do budki, odwiedziła jeden kąt, zaznaczyła delikatnie dołek, przerzuciła kilka kamyków i wdrapała się na próg. O 9:31 zeskoczyła na podest.
 

Była do 10:02.

O 11:56 gniazdo znów przeszło w łapki Czarta. Nie wędrował zbyt daleko, obrócił się jedynie na barierce.
 

Zdarzało mu się spoglądać wysoko do góry, czyli Wrotka mogła być na górnej galerii. Odfrunął o 12:11.

Minęło parę minut i na komin wrócił sokół z prowiantem.

Mam pewną teorię na temat aktualnej stołówki pary, widziałam na jednym z trójkątnych podestów zapasy albo resztki po jedzeniu.

O godzinie 12:35 na barierce wylądował Czart, a w jego wyglądzie można było znaleźć ślady świadczące o tym, że sokołem z dostawą był właśnie on.
Czart znów posiedział dłużej, wykonał dokładną toaletę po obiedzie. Kwadrans po 12 zaczął się uważnie rozglądać, coś go wyraźnie zaintrygowało do tego stopnia, że w kolejnej minucie odleciał.

14:54 - 15:37 wizyta Wrotki
Przyleciała na barierkę po obfitym obiedzie.
 

Trochę wołała, ale bardzo jej chyba na spotkaniu nie zależało.
Posiedziała w budce, zrobiła kilka dołków, poukładała obiad

Za oknem zapewne dostrzegła Czarta, który jednak miał inne priorytety na ten moment i nie przybył


Potem wyszła na próg i na barierkę. Odleciała, bo coś ją bardzo zaintrygowało w oddali.

15:55 - 16:06 Czart na rogu barierki
Siedział sobie spokojnie, rozglądał się. Odleciał w prawo za komin
 


16:50 - 16:52 ponownie Czart
Kiedy przyleciał na podest, był już bardziej aktywny
 

Głośno wołał, wskoczył na próg. Wrotka nie znalazła czasu na spotkanie, więc odleciał. Widać go było jeszcze przez chwilę na niebie jak zawraca i ładnym ślizgiem kieruje się w bliższe okolice komina

Dzisiaj z samego rana u sokołów nie było dużego ruchu - o 6:27 przyleciała na koniec barierki Wrotka. 

Popatrzyła, przeszła się w kierunku okna, na pewno widziała gdzieś w powietrzu Czarta, bo odzywała się cicho.  

Weszła do budki. Stąd też się  rozglądała i czasem nadal mruczała coś pod nosem. 

Potem siedząc na progu czyściła pazurki.
Odleciała o 7:01 

Potem oboje się trochę rozruszali i na kwadrans przed dziesiątą odbyli szybką i głośną rozmowę w budce. 
Czart nie miał czasu i zaraz uciekł, Wrotka chciała jeszcze pobyć z nim dłużej, wołała za nim z progu

Zaraz zasiadła na podeście - teraz wciąż stamtąd się rozgląda i czeka (10:20)

Wrotka się jednak nie doczekała, odleciała o 10.30.
 

O 13.56 zjawiła się ponownie - rozkrzyczana przysiadła na barierce przed oknem.
 

Rozglądała się, czasem cicho coś zagadywała. Gdzieś musiał krążyć Czart, który po niecałej minucie ujawnił się, ledwo widoczny, przelatując dołem.
Czekała jeszcze przez kilka minut.
 

Możliwe, że gdzieś go znów dostrzegła, bo zerwała się i o 14.04 odleciała, widoczna jeszcze przez chwilę na tle nieba.
 

Czart jednak pojawił się w domu, a raczej na domu. Wylądował o 15.20,
 

usadowił się na najbliższym kamerce rogu i mogliśmy oglądać tylko jego szpony i ogon . Wrotki w pobliżu nie było, więc siedział sobie spokojnie aż do 15.55, kiedy to odwrócił się, przeskoczył gdzieś nad kamerkę i zniknął z podglądu.

A Wrotka owszem, dotarła do domu jeszcze raz, o 17.03. Jak poprzednio usiadła na poręczy przed progiem, rozglądała się na boki, za siebie, spoglądała w górę. 
Po napompowanym żabocie widać było, że solidną kolację sobie zafundowała  .
 

Pomlaskiwała czasem, czyściła dziób i łapy. Wciąż rozglądała i podśpiewywała, najwyraźniej czekała na Czarta, ale ten jakoś się nie pokazywał.
 

Wrotka nadal o 18.20 siedzi na barierce w tym samym miejscu, może na nocleg zostanie(?)  .