Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Przed 17:00 nam, a raczej Wrotce, zaprezentował się w kilku przelotach Czart. A może próbował Wrotkę wywabić żeby ją sprytnie podsiąść?


Osiągnął tyle, że Wrotka zeszła do budki i trochę się rozgadała. Czas płynął, a ona tkwiła w tej pozycji. W końcu wzięła się za wieczorną toaletę, mycie zębów i takie tam.
 

I tak jakoś wyszło, że tę noc, a przynajmniej jej pierwszą część, spędziła w gnieździe.
 

Po 20:00 złożyła głowę w piórach i usnęła. Miała małą przerwę na przeciąganie, a o 23:23 weszła na próg, poskubała pióra i śpi dalej.
 

Wrotka noc spędziła na progu. Prawie cały czas spała, 

 może ze dwa razy się obudziła na chwilę, przed 5. chyba pozbyła się wypluwki (albo tylko usiłowała).
Wreszcie po 6. już wstała - wydaje się, że Czart już gdzieś się przemieszczał, bo zaczęła pokrzykiwać i wyszła na podest 

Potem przedreptała na koniec barierki, tutaj też jeszcze chwilami się odzywała.
I tak zastał ją Czart, który o 6:17 nadleciał i ulokował się na progu. 
Przywitali się - Wrotka w ukłonach,  Czart coś jej piskliwie opowiadał. Wrotka zajęła się pucowaniem dzioba, czasem nadal zerkała na partnera w ukłonie, czasem patrzyła co się wokół dzieje. 

Wreszcie o 6:19 odleciała.
Czart został jeszcze na dwie minuty, potem przeszedł na koniec barierki i o 6:21 rzucił się kamieniem w dół.

Para spotkała się w budce ponownie o 8:22. Czart podążał za Wrotką, ucięli sobie pogawędkę, po której Wrotka z rozdartym sercem (to moja nie do końca szczera interpretacja tego zawahania na progu) gniazdo opuściła. Jakąś minutę później z progu odfrunął Czart.


Względny spokój panował do 10:20. Po tej godzinie przed kamerą wznosiły się pióra z sokolego posiłku, a o 10:35 na końcu barierki wylądował nasz najedzony chłopak. Spodobała mu się wczorajsza sesja dzienna na podeście, dziś zapragnął ją powtórzyć.
O 10:41 teren monitorowała Wrotka. Jeśli miała ochotę na samotny odpoczynek w domu to nic z tego. Odpoczynku w towarzystwie chyba na ten moment nie potrzebowała, bo pozostała obojętna na okrzyki Czarta.


I tak sobie Czarcik siedział przed swoim gniazdem, spacerował to w jedną, to w drugą stronę, obracał się przodem, tyłem i bokiem, dbał o toaletę, układał wole, śledził kolejne przeloty Wrotki .
O 12:24 odleciał, a przynajmniej tak się wydawało...
Po 30 sekundach wyjaśniło się, że był to tylko lot na rozprostowanie skrzydeł. Dogrywka trwała niecałe 10 minut, Czart spędził ją na obserwacji okolicy z barierki.
 

Południowe posiedzenie zakończył o 12:33.
 

A o 13:23 rozpoczęła się sesja popołudniowa.
O tej właśnie godzinie Czart przyleciał na barierkę, za dwie minuty dołączyła rozgadana Wrotka, tylko ona od razu wskoczyła do budki. Głośno i dobitnie coś partnerowi komunikowała. A siły miała dużo, bo strzępek u dzioba i zakrwawione szpony świadczyły o niedawnym posiłku. Czart słuchał, odpowiadał i zaraz dał nura w dół. Wrotka po chwili wyszła na podest i trochę się doprowadziła do porządku, czyli wyczyściła dziób i szpony. Jeszcze do 13:45 siedziała na rogu barierki, skąd nagle odleciała.
 
O 14:40 Wrotka zawitała na podest na niecałą minutę. Nawoływała patrząc do góry i zaraz odleciała link .

O 15:16 na dach przyleciał Czart, zaraz potem na progu wylądowała Wrotka. I znowu bardzo donośnie go wołała. On nie skorzystał z zaproszenia, zaraz odleciał, a Wrotka za kilka chwil uczyniła to samo.
Za dwie minuty wróciła - tym razem na dach. I stąd obserwowała podniebne ewolucje Czarta. Siedziała tam już około pół godziny, kiedy wreszcie poleciała, żeby zaraz ponownie zasiąść pod oknem z nawoływaniem. Czart nie zjawił się, choć być może gdzieś między konstrukcjami komina się przemieszczał, bo Wrotka żywo rozglądała się to tu to tam. W końcu o 16:01 odleciała
 
16:55 - 17:08
Czart na rogu barierki. Dreptał w miejscu, przecierał dziób i szpony - może też niedawno coś przekąsił.
 
 
Intensywny dziś miały sokoły dzień..

Nawiążę w dużym stopniu do poprzedniego postu.
Włączyłam się do obserwacji wydarzeń spod komina po spotkaniu rezydentów o 13:23. Wrotka siedziała na samym rogu podestu, Czart zaś przeniósł się na równoległy balkon, za kominem (patrząc z perspektywy kamery zewnętrznej). Kiedy Wrotka odlatywała, Czarta w tym miejscu już nie było, oblatywał niebo ale już z drugiej strony budki. A Wrotka pofrunęła przed siebie i dała długi pokaz pięknego szybowania. 
Straciłam oba sokoły z pola widzenia i na półtorej godziny opuściłam tereny EC.

Obserwacje wznowiłam przed godziną 16:00. W domu, tak jak wcześniej, przywitała mnie Wrotka, teraz siedząca na dachu. Słyszałam sokole wołanie, ale nie mogłam namierzyć Czarta. Tymczasem Wrotka zeskoczyła z dachu, zatoczyła koło i wróciła na barierkę, o czym mogliśmy przeczytać w poście powyżej.

I wtedy wreszcie na żółtej galerii w koronie komina odnalazł się samiec.
 
Czart wysoko na galerii na lewym kominie, Wrotka przed budką.
Z pewnością widziała go Wrotka, włącznie z momentem jego odlotu, na który natychmiast zareagowała.

 

A teraz to, czego na podglądzie nie było, a pozwala mieć nadzieje na kolejne Lubelki, Kalinki i Perliki.

Po wszystkim Czart przysiadł blisko Wrotki, na tej samej poręczy.

Spakowałam się do odjazdu o 16:10, na górze sokoły siedziały na swoich miejscach w słabnących promieniach zachodzącego słońca.
 

5:58
Wrotka minutę na barierce próbowała złapać Czarta.

6:19
Czart minutę na barierce i w progu szukał Wrotki.

6:29
Czart na dwa razy, ale za drugim podejściem wreszcie się zgrali -> spotkanie.

A potem, o 7.27 pojawiła się Wrotka, przysiadła na barierce i za niecałą minutę odleciała.
 

Po niej, o 8.03 zjawił się Czart; zatrzymał się na chwilę na progu, obejrzał się,
 

wszedł na chwilę do budki.
 

Odleciał po minucie pobytu, zataczając łuk.
 

O 9.30 Czart przyprowadził Wrotkę  .

Przyleciał ponownie na próg, ćwierkał zapraszając, wskoczył do budki, a po chwili zjawiła się na progu Wrotka. Dołączyła do Czarta i zaczęli dość długą randkę. Rozmawiali, kłaniali się, były też oczywiście dzióbki  .
 

Po ponad dwóch minutach Wrotka spotkanie przerwała wskakując na próg i około 9.33 odleciała.
 

Czart zabawił w budce jeszcze przez chwilkę, wskoczył na próg i również odleciał.

Dzisiejsza długa i całuśna randka na filmie:


A Wrotka, patrząc czasem w oko kamerki, wydaje się mówić: "No dajcie nam chociaż chwilę prywatności i nie patrzcie!" 
 

Minęło 2,5 godziny i już się za sobą stęsknili 
 
Po tej krótkiej rozmowie Wrotka została jeszcze w budce, porozglądała się,
 

kilka razy dołkowała.

Odleciała o 12:23