Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

 

 

Prawie przez cały czas naszego pobytu Czajnik siedział na progu budki i za każdym razem jak Wrotka przelatywała od strony budki słychać było jego miłosne cieniutkie "ciok, ciok" 

Dziękujemy Reni, Piotrkowi, a szczególnie Pani Agnieszce za nieocenioną pomoc   

Nie bez powodu pisze o Shani "gwiazda" bo przez Panów z ochrony nazywana jest Shania Twain 

O 3:43, na dobry początek dnia - krótkie spotkanie Wrotki i Czajnika. To on przyleciał pierwszy i zapraszał do budki. Po krótkiej wymianie zdań Wrotka odleciała


Czajnik został w budce - rozglądał się dumał, sporo się krzątał, zwłaszcza pod ścianą z kamerą.
 

Sumiennie robił dołki - to już nie tylko dwa grzebnięcia łapą, tylko dłuższe i kilkakrotne kopanie.

Odleciał o 4:01
 

Nowy dom to nowe obowiązki, oprócz porządkowania - stróżowanie.

Czajnik ponownie przyleciał na dach o 4:48. Po wizycie w budce zasiadł na progu na dłużej.
Podsypiał, czyścił pióra.
 


Co jakiś czas zaglądał do środka obchodzić kąty.
Sprawdził czy dach nie przecieka 
 

Zagadał do kamery
 

Odleciał o 8:02

 

Shani
Lublin (51° 16' N, 22° 30' E), 200 m n.p.m.
163–238 m n.p.m. ·
Altitude:217 m Speed:0 m/s
Altitude:258.8 mSpeed:0 m/s
Altitude:237.3 mSpeed:0.1 m/s
I ta by można długo .


 

Chmielowa
Altitude:205.8 mSpeed:0 m/s
Altitude:211.4 mSpeed:0.1 m/s
Altitude:263.4 mSpeed:0.1 m/s

 

Borowy
Altitude:-63 mSpeed:0.2 m/s
Altitude:322.8 mSpeed:0 m/s
Altitude:437.5 mSpeed:0.2 m/s



 

Po dłuższej przerwie Czajnik pojawił się o 12.23 na daszku, a chwilę za nim na próg przyleciała Wrotka, oboje nadawali. Czajnik zaraz w podskokach podbiegł na brzeg daszku, ale na dołączenie do Wrotki się nie zdecydował, chociaż Wrotka głośno zapraszała.

 

Po minucie z dachu odleciał.

Wrotka została, za chwilę weszła do budki, jakby od niechcenia pogłębiła dołek przy progu.

 

O 12.27 przeniosła się na barierkę, rozglądała się, a potem wzięła się za porządkowanie piór. 

 
 

O godzinie 13.03 Wrotka wróciła do budki; obeszła kąty, poprzerzucała kamyki, pogłębiła kilka razy dołki - za którymś razem zostało jej nawet piórko przy dziobie  .

 

W budce zastał Wrotkę Czajnik - przyleciał o 13.10, z progu przywitał się, ona odpowiadała.

 

Za chwilę wszedł do budki, a Wrotka zaraz z budki na próg wyszła i odleciała  . Czajnik kręcił się po całej budce, solidnie pogłębiał dołki, podrzucał kamyki, bawił się piórkiem - Czart też kiedyś lubił takie zabawy ...

 

Widać, że samczyk coraz swobodniej czuje się w chyba już swoim domku  .

Po jedenastu minutach wyskoczył na próg, obserwował, czyścił pióra. O 13.54 kogoś chyba zauważył i zaraz odleciał.
 

Potem kilka godzin sokoły nie pojawiały się na podglądzie. Dopiero wieczorem, o 20:30 pod oknem wylądował wołający Czajnik. Wrotka go usłyszała i zaraz nadleciała z dołu, zza komina. Wskoczyła do budki, Czajnik za nią. Tak się ustawili niestety, że widoczny był tylko kuper Wrotki i ogony obojga. A szkoda, bo dość głośno wymieniali uprzejmości, może i jakiś dzióbek przypadkowy był.. 

Pierwsza po spotkaniu odleciała Wrotka, Czajnik na chwilę zastygł, potem coś bąknął przeciągle. Wyszedł na próg.
 

 Kilka minut jeszcze siedział na brzegu podestu i o 20:36 odleciał.

Dziś już o 3.53 na dachu budki wylądował Czajnik, zaraz sfrunął na barierkę, skrzeczał po swojemu, wskoczyła na próg i dalej chyba zapraszał. Po minucie wszedł do budki, pogłębił dołek kilka razy, poprzeglądał podłoże, pokręcił się po budce.

 

Około 4.02 zajął miejsce na progu i zaczął czyścić pióra. 

 

Odleciał o 4.05

Potem nie wiadomo, kiedy znów przybył, na pewno w czasie, w którym akurat brak jest nadal zapisów. W każdym razie zastałam go w budce około 4.31, stojącego w dołku.

 

Zaraz wyskoczył na próg, wołał , o 4.35 odleciał z barierki.
 

Czajnik ponownie przyleciał o 6:06. Wylądował pod oknem, wskoczył do budki. Przeszedł się, zadołkował, popatrzył uważnie. O 6:15 wyszedł na próg, za minutę  z progu odleciał.
    

***
7:20 - 7:23
Za godzinę przyleciał ponownie z krótką wizytą. Po wylądowaniu trochę popiszczał, wszedł do budki, spróbował kamyczków.  Trochę się czaił - poobserwował kamerę, miał chyba ochotę się ewakuować, ale przypomniał sobie że to nic takiego. Postał jeszcze chwilę, wyszedł na próg i odleciał. 

O 14:24 Wrotka przyleciała na podest.
 


Pewnie miało się odbyć spotkanie, już Czajnik się zbliżał.. 
Coś mu jednak nie wyszło z lądowaniem, zatrzepotał skrzydłami i odleciał. 


Wrotka pozostała na swoim miejscu, ze stoickim spokojem czyściła piórka, porozglądała się jeszcze.
 

Chyba widziała przeloty, partner jednak już się nie zjawił (może przełykał upokorzenie, bo tak orła wywinąć na oczach wybranki  ).

Wrotka odleciała o 14:32