Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Dziś Wrotka wyleciała po śniadanie dla maluchów o 5.21, ale po półtorej minuty wróciła na pusto.
O 5.24 znów wyskoczyła na próg, rozglądała się, za 2,5 minuty odleciała. O 5.28 wróciła z mocno już napoczętym łupem i karmiła dzieci przez pół godziny. Potem usiadła przy nich cichutka, zerkająca co chwilę na drzwi ...

O 6.46 czasu budkowego znów wyciągnęła resztki, leżące w budce i dokarmiała dzieci przez około 20 minut, aż, pomimo zachęt, nie chciały już jeść.

(zdjęcia dodam później)

O 9.06 Wrotka opuściła na chwilę dzieci, postała na poręczy, a gdy wróciła zaczęła skubać resztki z budki i podawać dzieciom, jednak niewiele już znajdywała.
Później jeszcze kilka razy opuszczała maluchy w poszukiwaniu jedzenia - odlatywała o 9.13, 10.38, bądź obserwowała z progu lub barierki. A wracając dalej wyszukiwała resztki zdatne do karmienia.

O 11.40, po dłuższej obserwacji z progu znów odleciała i wróciła po 12 minutach z dużym, już prawie opiórowanym łupem. Karmiła maluchy około 22 minut, dzieci dobrze się najadły, miały wielkie wola.  Resztę łupu Wrotka wyniosła z budki i zaraz wróciła do dzieci.


 

O 14.28 Wrotka opuściła budkę i wróciła po 11 minutach. Ponownie odleciała o 14.38 i po czterech minutach wróciła z tą resztą łupu, którą poprzednio wyniosła. Karmiła około 20 minut, potem sama zjadała większe kostki, po czym jeszcze dokarmiała maluchy.

Od 16.37 (pierwszy wylot) Wrotka próbowała zdobyć pożywienie dla dzieci na kolację. Zostawiała maluchy raz na dłużej, raz na krócej o 17.39, 19.09 (tu nie było jej około 50 minut). Niestety, za każdym razem wracała bez łupu.

"Dzieci moje, kolacji dziś nie będzie  ."
"Rozumiemy mamusiu, nie martw się  ."

Dzielna mama ostatni raz podjęła próbę o 19.55, ale i tym razem, po 20 minutach, wróciła bez kolacji. Przytuliła więc dzieci i będzie dopiero rano szukać szczęścia w łowach.

 

Od ponad godziny Wrotka próbuje coś upolować, po raz pierwszy wyleciała przed 5 rano, wróciła z niczym, poleciała po raz drugi, a maluchy głodne kwilą
 
Wróciła Wrotka po raz drugi na pusto.
 
I poleciała po raz trzeci.
Po 3 godz. polowania Wrotka wróciła z łupem.
 

Śniadanie maluchy jadły głównie do około 8.23 (czasu budkowego). Potem jeszcze Wrotka wyszukiwała co bardziej nadające się kąski i dopychała dzieci, a co się nie nadawało, sama zjadała. Po około 20 minutach osłoniła dzieci od słońca, maluchy spała, mama odpoczywała. Później jeszcze raz przeszukiwała podłoże i sama tymi resztkami się pożywiała  .  



O 9.35 obserwowała z progu, cztery minuty później odleciała, by o 9.55 wrócić z niczym. Od razu zaczęła znów poszukiwania sucharów, to podsuwała kawałeczki dzieciom, to sama kostki połykała.Jeden z maluchów próbował połknąć łapkę, ale nie dawał rady i mama wyrwała mu ją z dzioba. Drugi też próbował - bez skutku, ale trzeci, z pomocą mamy, dał radę  . 



W końcu dzieci zasnęły, a Wrotka mogła wreszcie zająć się swoimi piórami.

Później zaczęła się już chyba rozglądać za obiadem, spoglądała często w okno.

 

 O 10.28 odleciała, a o 11.16 wróciła bez łupu. O 11.22 obserwowała przez pięć minut z progu i pięć minut później odleciała. Wróciła o 14.30, jednak za niedługo wyskoczyła na poręcz, rozglądała się i o 14.40 odleciała. 
 

Zostało  zadane pytanie ile kosztuje  nadajnik dla jednego ptaka 
    

"Czekamy na mamę z obiadem"
 

Obiad był może nieco spóźniony, ale za to obfity. Wrotka przybyła z dużym łupem o 15:35. Trochę ją znosiło, ale udało się wylądować i po krótkim odpoczynku na poręczy wskoczyła do środka, do swoich głodomorów. Karmienie trwało długo, około 45-50 minut. Maluchy piszczały i zajadały, aż w końcu miały dość.
 

A po posiłku sjesta. Wrotka posiedziała przy dzieciach około godziny. Przyglądała się im, przytulała.
 

Wyszła na próg o 17:30, porozglądała się z rogu barierki, wyczyściła dziób i po 5 minutach odleciała.
 

Maluchy obżarte odpoczywały i podsypiały,
 

a mama o 19:26 zaserwowała im kolację. Niektóre jeszcze były w głębokim śnie,
 

ale szybko się rozbudziły i do dzieła! Ponieważ obiad jeszcze im się całkiem nie wchłonął, to jedzenie było umiarkowanie łapczywe, z przerwami. Wreszcie po 20 minutach Wrotka łup wyniosła.
 

Ale nie był to koniec karmienia, jak mogłoby się wydawać. Po trzech minutach wróciła i na deser częstowała dzieci resztkami zostawionymi w gnieździe.

Później już dzieciaki na dobre zasnęły, a mama mogła odpocząć, podrzemać i zająć się toaletą.
 

czy jest możliwość żeby zrobić tą zbiórkę na zrzutce ? "moi" załatwią kwotę w parę godzin ale pytają o zrzutkę bo "tam widać ile brakuje"

Zbiórka ju  jest uruchomiona na naszym  forum i już nic mie będziemy zmieniać  , jeśli Lublin jest w stanie szybko  uzbierać kwotę  to mie widzę problemu żeby  podawać link na  Stowarzyszenie 
Tu też będzie wiadomo ile jest uzbierane i nie trzeba było wykradać faktury   bo jest ona publicznie udostepnioma na naszym forum w temacie Lublina