Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Za niedługo, o 18.26 widoczny był lot nad hałdą węgla, a zaraz potem znów "nowy" przeleciał bliziutko budki i zniknął pod podestem.
 

Zaraz za nim rozgadana Wrotka wylądowała na poręczy, wpadła do budki, wróciła i przeciągle zawodziła; o 18.36 odleciała.

Wróciła o 19.11, w budce wyszukała jakiegoś suchara, a że nie za bardzo było czym karmić maluchy, porozglądała się z barierki i około 19.19 odleciała.

Po ponad pół godziny, o 19.44 Wrotka wróciła ze sporym łupem. Karmiła dzieci przez około 13 minut,
 

po czym z resztą łupu odleciała.
 

O 20.03 wróciła do budki o 20.03, przez chwilę przeszukiwała podłoże o czym obserwowała z barierki. Po krótkim czasie zasiadła na nocne stróżowanie na progu.
 

Będzie niechronologicznie, ale że wpis dotyczy obserwacji "spod komina", to mam nadzieję, że przymkniecie na to oko.

Od południa poczynania Wrotki i obcego sokoła obserwowała LU2019, w towarzystwie nowej FF Magdabe93. 
Właśnie koło południa, kiedy Wrotka karmiła właśnie maluchy w budce, obcy sokół okrążył komin i usiadł od strony ul. Budowlanej poniżej budki. Potem zrobił przelot w stronę ul. Zemborzyckiej i wrócił znów na komin od strony łączki na Budowlanej.

 

Gdy Wrotka skończyła karmienie i wyszła z budki, nowy przeleciał od strony torów i oddalił się od komina. Wrócił z czymś w szponie, usiadł pod budką, potem przeleciał na podest w lewo od budki.

 

Wrotka cały czas odzywała się do niego. Potem obcy sokół gdzieś zniknął.

 

cdn.
 

 

Po jakimś czasie Wrotka i nowy wykonywali wspólne loty, wg odczucia obserwujących FF, były piękne, spokojne, W pewnym momencie okazało się, że są nie dwa, a trzy ptaki - trzeci sokół?! Po bliższej obserwacji okazało się, że ten trzeci to myszołów i Wrotka z nowym, wespół w zespół, myszołowa atakują, przeganiają lub przed nim się bronią.

Kiedy po niemal dwóch godzinach Lu2019 odchodziła spod komina, Wrotka siedziała sobie na balkonie od ul. Inżynierskiej.

 

 

Nowy wciąż obecny.
Dziś z rana, kiedy Wrotka odleciała ponownie złożył wizytę na dachu. Zapewne Wrotka uprzejmie pozwoliła mu na to. Był krótko -  trochę się odzywał, przespacerował się i zaraz sfrunął  zawisając w powietrzu jak pustułka
 
W niecałą minutę po jego odlocie wpadła do budki Wrotka z krzykiem.
 


Chyba - tak jak wczoraj - dawała mu do zrozumienia, że tu jest jej dom i jej rodzina. Przespacerowała się po budce dała dzióbka dziecku, znalazła resztki, dała maluchom kilka kęsów i wyszła na próg. Wołała przeciągle i patrzyła za nowym.

Niedługo potem znowu poleciała i wróciła na próg obserwując lot nowego i wołając do niego

Przez te akcje śniadanie się dziś trochę opóźniło.
Wrotka przybyła z łupem o 6:39. 
 


Już się ustawiła przy dzieciach i dała im pierwsze kęsy, ale o nowym cały czas pamięta. Chwilę ponawoływała odwracając się za siebie i mówiąc "Nowy, patrz i ucz się, ja teraz karmię dzieci!"
 


Po karmieniu łup wyniosła
 

Zaraz wróciła, zrobiła przegląd resztek i ponownie zajęła się obserwacją poczynań nowego.

Maluchy wędrują po gnieździe i ćwiczą skrzydła

pierwsze wędrówki


 A mama wpada od czasu do czasu 


i pilnuje z różnych miejscówek  

Wrotki już jakiś czas nie było przy budce, więc gość odważył się ponownie złożyć wizytę - chciał pewnie obejrzeć lokum (bo ma poważne zamiary).
 

A tu - niespodzianka! (niby Wrotka już mówiła, ale co innego zobaczyć na własne oczy, kto tu w budce urzęduje)
 

Wrotka wróciła w minutę po odlocie nowego. Wyglądała na mocno zmęczoną - może daleko latała, uzupełniała zapasy w spiżarni, albo gorąco to sprawiło?
Wskoczyła do budki, pokrzątała się. Wyszła na próg, potem na podest i tak stała długo, ziejąc, czasem podkulając ogon i rozkładając skrzydła.  link  

Oczywiście była cały czas czujna - musiała wiedzieć, co porabia przybysz. Potem zajrzała na chwilę do budki i ponownie ulokowała się na progu. A za jej plecami cały czas toczy się życie 
 


Odleciała o 10:57

A kto by nie zwiewał na widok takiej bestii ? 

 

W budce trwa karmienie a przez okienko widać przelatującego w pobliżu samca

 

Po wizycie nowego sokoła, Wrotka wróciła przed samą 11-tej z napoczętym już wcześniej łupem. Dwa maluchy nie były zbyt zainteresowane, jeden wolał podgryzać ogon mamy. Z czasem zainteresowanie jedzeniem wzrosło, a Wrotka przesuwała łup bliżej tego, który zjadł najmniej.
Po ok. 25 minutach Wrotka zaczęła obserwacje z barierki, a (sz)kraby porozkładały się po kątach budki.
 

O 11.33 Wrotka odleciała.

O 12.13 Wrotka wpadła z krzykiem do budki, a nowy zatoczył nisko łuk i zniknął daleko za łączką.
 

Wrotka zajęła się przeszukiwaniem podłoża, toaletą, obserwowała to z progu, to z barierki, a o 13.18 odleciała.
Równo o 15-tej wróciła ciokając, wkroczyła do budki i tam została od razu okrzyczana, a nawet podgryzana przez jednego śmiałka.
 

Uciekła więc na próg, i zdaje się, że dawała nowemu koledze znać, że dzieci głodne i czas na obiad! Za chwilę sama pozbyła się wypluwki. Odleciała o 15.13 z końca barierki.

 

Wrotka wróciła o 15.16 z prowiantem na obiad i od razu zaczęła karmienie, o którym wspomniała elik dwa posty wyżej.
 

Chętnych było na początku dwóch, trzeci maruder dołączył w trakcie obiadu.
Łup został rozdysponowany w ok. 40 minut, resztki wybrała Wrotka, po czym odpoczywała na barierce, rozglądała się, przeciągała, zmęczona drzemała.
  

Możliwe, że około 16.43 przeleciał w pobliżu nowy sokół, bo Wrotka ożywiona wskoczyła do budki i zaczęła nadawać. Za kilka minut wróciła na barierkę i dalej obserwowała okolicę.
 

Po 17-tej przeszukiwała jeszcze resztki w budce, potem znów wróciła na barierkę.