Potem długo nikogo nie było na podglądzie. W okolicy komina, koło południa, też nikogo z wędrownych nie wypatrzyłam. Tylko trzy pustułki przemieszczały się po metalowych konstrukcjach. Cisza, spokój i ...upał! Może dlatego nasza rodzina zaszyła się gdzieś w chłodnych zakamarkach.

Dopiero o 15.52 na podglądzie pojawiła się Wrotka; wylądowała na barierce, stała, rozglądała się.

 

Potem wzięła się za toaletę piór. Pięć minut później weszła do budki, pogłębiła obydwa dołki.

 

Poświęciła temu tylko dwie minuty, po czym wróciła na próg, obserwowała, kontynuowała czyszczenie piór.
O 16.12 kogoś wypatrzyła, po dłuższej chwili zeskoczyła na barierkę

 

i zaraz sfrunęła poniżej podestu, zatoczyła łuk nad ul. Budowlaną i zniknęła na tle zabudowań.

Do końca dnia nikt już koło budki nie pokazał się.
 

Dzisiaj rano sokoły mało się pokazywały. 
Chociaż aktywne były -  na krótkim filmiku poniżej widać jak jeden (na pewno Czajnik) chce wylądować na poręczy, ale w ostatniej chwili zmienia zamiar. Poza tym widać też w dole przeloty trzech sokołów. No i słychąć wrzaski młodzieży:
  
Potem pogoda nie sprzyjała - grzmiało i lało.
W tym czasie akurat zawinęłyśmy pod komin ale dość szybko się ewakuowałyśmy.
Jeden sokół siedział na poręczy balkonu z tyłu komina od Budowlanej, innych nie widziałyśmy, no ale też w deszczu nie było jak wypatrywać.

Po południu przejaśniało i sokoły się pokazały.

14:49 - 16:21
Wrotka przyleciała pod okno. Nie wołała, patrzyła tylko za siebie, potem skubała piórka.
 

Weszła na 5 minut do budki, przespacerowła się, przykucnęła w dołkach. Od 15:13 zasiadła na progu, czasem przysypiając, czasem śledząc co tam się na niebie dzieje.
 

Odleciała zainteresowana czymś po lewej stronie.


16:37 - 16:39
Na podest przyleciał Czajnik. On swoje przybycie zaanonsował kilkoma donośnymi jak na niego cioknięciami. Na chwilę wszedł do budki, popatrzył.
 

Zaraz wyszedł na próg, rozejrzał się i odleciał na prawo za komin. 


***
Poniżej kilka obrazków z popołudniowej wizyty Ati pod kominem. Wszystkie sokoły obecne 

link

Shani

 

Chmielowa

 

O 5:13 na podest przyleciał Czajnik. Popatrywał do góry, wyciągał szyję (zerkał, czy na dachu się ktoś nie ukrywa).
 


Potem obrócił się przodem do świata i zajął stróżowaniem.
Trochę w tym czasie porządkował pióra.
 


Pod koniec pobytu jeszcze rzucił okiem na okolice budki i o 6:23 odleciał
 

              15.07.2024
          Po południu zastałem Wrotkę w progu

 

               Wyskoczyła na poręcz

 

                Sekunda przed odlotem

 

Cofnę się jeszcze do poranka, bo w godzinę po odlocie Czajnika, około 7:20 były widoczne przeloty - wydaje się, że obu młodych. Jedna z nich na chwilę wylądowała na dachu. Ciekawe, Chmielowa czy Shani?
 
 

Shani

 

 

W poście Manty powinna być Chmielowa na daszku ,bo o tej godz. była na kominie.

 

 

Dzisiaj do południa nikt się nie pofatygował odwiedzić budkę, za to od 8.35 przez dłuższy czas można było oglądać mnóstwo dalszych i bliższych przelotów, w tym z udziałem naszych młodych sióstr.

O 8.35 dość daleko widoczne były dwa, a dwie minuty później trzeci przelot - kto latał, oczywiście nie wiadomo. 
Ale już niecałą minutę później zza budki i poniżej podestu wyleciały dwie młode. Jedna zawróciła i zniknęła pod podestem, druga przeleciała z krzykiem blisko dachu budki.

 

Siadła chyba blisko budki po stronie kamerki, bo widać było przez chwilę cień i słyszalne były krzyki.

Za niecały kwadrans znów któraś z sióstr wyleciała spod podestu, zrobiła nawrót i przeleciała wrzeszcząc blisko budki.

 

Czyżby to Chmielowa okrążała komin, czy również Shani nauczyła się krzyków od siostry? 

W granicach 8.38-39 znów widoczne były dwa przeloty i jedno machnięcie skrzydłem po lewej stronie podglądu. Z kolei o godzinie 9.57 któryś z dorosłych poszybował nad hałdą węgla, a o 10.58 któraś panna, z widocznym plecaczkiem, wyleciała zza budki i zniknęła po lewej stronie ekranu. 

 
/widoczna na tle zieleni za łączką/

No to nasze sokoły trochę sobie polatały, póki jeszcze upał nie doskwierał, potem pewnie wybrały już zacienione miejscówki i odpoczywały.