Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

O 10:25 Czajnik wpadł na chwilę i cienkim, ale donośnym głosikiem zapraszał. Nie doczekał się, poleciał po dwóch minutach link

***
A po niedługim czasie takie akcje się przy kominie odbywały:
 
Pierwsze sekundy filmu to Czajnik (komin od ul. Inżynierskiej), zaraz potem siedząca nieopodal Wrotka. Widać jak obserwuje akcję Czajnika, który popędził w dół, by odgonić pustułkę. Wkrótce potem wrócił na komin, ale usiadł po prawym skrzydle Wrotki, czemu również się przyglądała.


Poniższy film jest wykonany od drugiej strony komina. Jedno z dorosłych podczas oblotu terenu przysiadło na dolnym balkonie, na co rozległy się wrzaski młodych. Dorosły odleciał, ale dzięki jego obecności udało się zlokalizować nasze piękne siostry.


Na kolejnym filmie widać dziewczyny przebywające na swojej miejscówce, a po drugiej stronie sytuacja wróciła do stanu wyjściowego - Czajnik wrócił na swój drążek, Wrotka być może swojego balkonu w ogóle nie opuszczała.

Czajnik pojawił się na podglądzie o 4.41; przyfrunął na koniec poręczy, ćwierkał, rozglądał się. O 4.47 obserwował lot i pewnie była to Wrotka, bo zaraz wskoczył do budki. Wrotka jednak przeleciała nad łączką i zniknęła za budką. Czajnik czekał, popiskiwał, potem zajął się dołkami.

 

O 4.54 wyskoczył na próg, zobaczył latające dołem stadko ptaków i zaraz poleciał.

Drugi raz przyleciał w to samo miejsce o 6.15, a cztery minuty później był już w budce i zajął się porządkami lub po prostu odpoczywał. 

 

O 6.37 zajął miejsce na progu, siedział sobie i patrzył. dwadzieścia minut później jakiś odgłos go wystraszył, wzdrygnął się, ale pozostał na miejscu. Podrapał się w głowę, piórka poskubał.

 

O 7.38 coś zauważył, przeskoczył na barierkę i pół minuty później odleciał.
 

A Wrotka również odwiedziła rezydencję, ale prawie dwie godziny później.
Przyleciała o 9:27. Nie nawoływała - milcząc intensywnie się rozglądała. Może obserwowała poczynania młodych?


 
  

Odleciała o 9:50

Shani

 

Chmielowa

 

Jak widać z postów tigi, nasze dziewczyny nadal trzymają się terenu EC, odwiedzając tam położone miejsca. Bardzo jestem ciekawa - i nie ukrywam, że chciałabym - czy zajrzą jeszcze do budki, zanim wyruszą w daleki świat  .

A rezydenci pilnują domostwa, codziennie przylatują razem spotkać się, bądź pojedynczo posprzątać, podołkować, podyżurować.

Dziś o 4.25 przez sekundy widać było lecącego w górę i opadającego w dół Czajnika. Za chwilę pojawiła się lecąca w oddali Wrotka, która za moment wylądowała na barierce i wskoczyła do budki. Zaraz za nią pojawił się Czajnik na barierce

 

i za chwilę dołączył do Wrotki. Rozmawiali krótko,

 

Wrotka z budki wyskoczyła na poręcz

 

i za chwilę odleciała. Całe spotkanie zajęło parze około pół minuty  . Skrzeczący Czajnik po dwóch minutach zasiadł na progu, rozglądał się i o 4.29 odleciał.

---

Po niecałej godzinie Czajnik znów się pojawił; przyleciał na koniec poręczy o 5.22, popiskiwał. Minutę później w oddali widać było lot sokoła zza budki, aż do zniknięcia po lewej stronie podglądu. Czajnik też to zauważył, potem jeszcze przekręcał się to w jedną, to w drugą stronę, najwyraźniej kogoś obserwując. Dwie minuty później sfrunął w dół, zatoczył łuk nad węglem i zniknął z podglądu.

 

Tuż po 11-tej rezydenci ponownie spotkali się przy budce. 
Najpierw Wrotka przyleciała na dach, zaraz za nią Czajnik.
 

 Chwilę spędzili na dachu, po czym samczyk zeskoczył na poręcz i do budki. Wrotka zaraz odleciała, a on rozgościł się na dłużej.



Najpierw przez prawie pół godziny stał w budce. Tzn. co zrobił parę kroków to zastygał w jednej pozycji, potem znowu kilka kroków i znowu nieruchomiał.

"Proszę podziwiać mój piękny żabot w ciapki" 

I tak w tym tempie przespacerował się do ściany i z powrotem, grzebnął w dołku i zaraz wyszedł na próg.

Usadowiwszy się,  ponownie zastygł  - siedział długo i patrzył jak deszcz pada.
 

W końcu przeciągnął się, przeczesał pióra i znowu zszedł do budki. Tym razem był bardziej aktywny - kilka razy zadołkował, poskubał trochę kamyczków.

O 13:41 nagle odleciał  - stał na środku w dołku, patrzył na zewnątrz i śmignął.
Kiedy odlatywał mignęło czyjeś skrzydło - wydaje się, jakby młodego sokoła.
 


Kto wie - może któraś z sióstr odważyła się zbliżyć do gniazda? Nie było co prawda słychać żadnych wrzasków - a dziwne byłoby, gdyby młoda nic nie miała do powiedzenia. Natomiast zachowanie Czajnika mogłoby na to wskazywać - nagła ucieczka przed "potworem" to coś co jeszcze niedawno uskuteczniał często 

O 5.04 na swoje lądowisko, czyli na koniec barierki przyleciał Czajnik; ćwierkał, bo chyba Wrotka Wracała z porannych wojaży - widać było jej przelot nad torami.

 

Nie przyleciała, Czajnik ucichł, rozglądał się, wpatrywał w kamerkę. O 5.07 wskoczył na próg i zajął się piórami. Minutę później wszedł do budki, pogłębił dołki, znów interesowały go kamerki.
O 5.15 wrócił na próg, kontynuował toaletę, no i takie piękne piórko sobie wyskubał  .

 

Elegancik z tego Czajnika. Chyba sokoli panowie tak mają, bo i Czart przesiadywał czasem długo czyszcząc swój frak, i Czajnik spędza teraz sporo czasu na szykowaniu się na randki  .
Toaletę skończył dopiero o 5.37. Odtąd siedział, przyglądał się czemuś pod podestem, drzemał. Dwadzieścia minut później wrócił do budki, zrobił obchód, pogłębił dołek.

O 6.03 znów zajął miejsce na progu, a o 6.14 chyba zauważył gdzieś Wrotkę - zaczął ciokać, wszedł do budki, zapraszał.

 

Kiedy znów się nie pojawiła, minutę później ponownie zasiadł na progu, obserwował, przysypiał. O 7.06 zeskoczył na poręcz i za chwilę nagle odleciał za budkę.
 

Popołudniowe sokole aktywności na podglądzie zamknęły się w dwóch godzinach od 15:16 do 17:16.
Najpierw przyleciała Wrotka na dach.
Ulokowała się na rogu. Długo tak siedziała, co jakiś czas skubiąc piórka lub pazury.
 


Po godzinie przemieściła się bliżej ściany, widać było od czasu do czasu czubek jej głowy. Nie wiadomo kiedy odleciała.

Ale wiadomo że o 16:51 już jej nie było. Wtedy na dach zawitał Czajnik. Wołał, rozglądał się, zaraz zeskoczył na podest
 

Przeszedł do budki i z wnętrza obserwował, co się wokół dzieje. Po kilku minutach zasiadł na progu i dalej patrzył z uwagą na okolicę.
Jeszcze raz  wpadł do środka - bo przecież nieposprzątane  . Poprawił legowisko na środku,
 

usadowił się znowu na progu, ale na krótko. Odleciał o 17:16, wcześniej obserwując przeloty w dole (niewidoczne na podglądzie).

Shani
 

Chmielowa