Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Niedługo po południu, o 12.35 widoczny był przelot sokoła nad węglem, poleciał za łączkę, zatoczył łuk, a w międzyczasie pojawił się drugi sokół i pod komin wróciły już dwa.

Potem długo nikt nie pojawiał się na podglądzie co nie znaczy, że sokołów na Wrotkowie nie było. No i w końcu o 18.12 na daszku wylądował Czajnik. Pogadał, pokręcił się w rogu przy kamerce. A za chwilę nastroszył się i wyglądało tak, jakby kogoś odstraszał. Może któraś z młodych była blisko budki, bo później było słychać krzyki. Potem Czajnik przeszedł na róg, spoglądał w dół, jakby badając teren   

 

i sfrunął na barierkę. Zaraz wskoczył do budki, postał w dołku, porozglądał się, przeszedł do drugiego dołka, gdzie połknął parę kamyków.

 

O 18.21 wskoczył na próg, obserwował kogoś pod podestem, po minucie przeskoczył na barierkę. Rozglądał się, a także patrzył wszystkim podglądaczom w oczy  .

 

Odleciał o 18.26.
 

W niedzielne popołudnie, choć na podglądzie niewidoczne, sokoły na kominie były obecne.

Jedna młoda:
 
Ona była krótko, zaraz znikła i - kiedy odjeżdżałyśmy po 16-tej - jeszcze z wędrówek krajoznawczych nie wróciła.

Czajnik:
 
Siedział pod górną galerią od Inżynierskiej. Nie miał żadnej potrzeby ruchu, więc się nie ruszał 

Wrotka:
  
Też trochę siedziała z tej samej strony komina co Czajnik, tylko parę pięter niżej.  W pewnym momencie wyruszyła, wznosiła się wysoko i po jakiś czasie wróciła z łupem. Tym razem ulokowała się na podeście od Budowlanej trochę poniżej budki.
Dość długo zajmowała się zdobyczą, pewnie się posilała, choć widać że się rozglądała, więc może w planie był posiłek dla młodych. Młode nie wracały, więc łup znikał w dziobie Wrotki. Trochę z nim kicała po podeście, wreszcie zasiadła na belce. Potem przeniosła się na sąsiedni balkon. 

Shani

 

Chmielowa

 

Dzisiaj przez dużą część dnia sokoły się nie pokazywały. Przed południem blisko budki przeleciała młoda (widać plecaczek) link  

A o 16:11 przyleciała na podest Wrotka, a tuż za nią z wrzaskiem Shani.
 

Młoda wylądowała na dachu, nie przestając krzyczeć. Wyglądało tak, jakby obie córeczki goniły mamę, bo za jej plecami podlatywała Chmielowa. 
W końcu Shani została na dachu, a Wrotka weszła do budki, spoglądając od czasu do czasu do góry. 
Dość długo trwała ta sytuacja - Shani trochę spacerowała, siedziała pod ścianą komina, podskubywała co tam na dachu znalazła. A Wrotka nasłuchiwała, odpoczywała od upału, czasem jakiś dołek pogłębiła. 


Potem Wrotka przeniosła się na próg, a Shani dalej okupowała dach. Nie interesowały się sobą, choć Wrotka rejestrowała poruszenia młodej.
 

Wreszcie po półtorej godziny, o 17:44 Wrotka zeskoczyła na poręcz i skoczyła w dół.
A młoda siedziała jeszcze przez prawie godzinę. Czasem się przeciągała, rozkładała ogon, drapała pod brodą. W końcu zaczęła dreptać w różne strony przy krawędzi z kamerą i o 18:37 poleciała.

Ciekawe, że Czajnik pozwolił na takie zawłaszczanie jego budki  

Czajnik chyba nie chciał wchodzić w drogę przede wszystkim młodym, bo pojawił się dopiero wtedy, gdy budka opustoszała. Przyleciał o 19.16 na koniec poręczy, rozglądał się. Gdy już upewnił się, że jest sam, ruszył w kierunku wejścia.

 

Wskoczył do budki, poprzyglądał się kamerkom i podłożu.

 

Po dwóch minutach, gdy kogoś zauważył w oddali, wskoczył na próg. Przyglądał się komuś na dole, czyścił pióra. O 19.41 przeniósł się z powrotem na koniec barierki, gdzie kontynuował toaletę, obserwował kogoś w górze, a przy budce osy czy jakieś inne owady. 
O 20.26 zaczął ćwierkać, zeskoczył na podest, a za chwilę w oddali najprawdopodobniej przeleciała Wrotka, jednak z zaproszenia nie skorzystała i zniknęła gdzieś za kominem.

 

Czajnik wrócił na barierkę, posiedział do 20.41 i poleciał, prawdopodobnie za zauważoną znów Wrotką.
 

Dziś już o 4.15 Czajnik przyfrunął na barierkę i liczył chyba na spotkanie, zapraszał, bo w oddali przelatywał sokół i była to najpewniej Wrotka.

 

Czajnik zeskoczył na kratę, podreptał za budkę. Wrotka jednak na zaproszenie nie zareagowała, więc samczyk ćwierkając wyszedł zza budki, rozglądał się, znów wskoczył na poręcz.

 

Pięć minut później wrócił na koniec barierki, siedział sobie rozglądając się, śledząc czyjeś loty. W końcu namierzył kogoś po prawej za budką

 

i zaraz (o 4.55) w tamtą stronę poleciał.
 

... a o 5:14 już był z powrotem przy budce. Wylądował na kracie, przeskoczył na barierkę, zrobił kilka kroków w kierunku okna. Zapraszał. W dole było widać lecącego sokoła - najpewniej Wrotkę -  ale miała inne sprawy i nie skorzystała z zaproszenia (na zdjęciu Wrotka na tle placyku i baraku na terenie EC).
 


Czajnik przeszedł na róg - może chciał sprawdzić, gdzie poleciała jego towarzyszka i czy nie nadlatuje.

Posiedział tam kilka minut - przekonał się że ze spotkania nici -  i zaraz wszedł do budki. Tutaj pokrzątał się, pokręcił. porozglądał, piórko skubnął.
Znowu bardzo interesowało go podłoże
 


O 5:30 wyszedł na próg, stąd patrzył na okolicę i śledził przeloty
 


Odleciał o 5:38 z barierki, po bacznej lustracji oka kamery i - jak by inaczej - wystraszony dostrzeżonym w niej ruchem link  

***
Potem przez cały dzień sokoły nie pokazywały się koło budki, ale w dalszych okolicach były widoczne.
Wczesnym popołudniem można było zobaczyć sokoła jak zatoczył łuk na tle nieba, a za chwilę dwa sokoły, jeden za drugim, przemknęły spod podestu nad łączką i zniknęły po lewej stronie podglądu.
Za jakiś czas widoczny był jeszcze lot sokoła (poziomo zza komina na lewo).

powyższe przeloty na krótkim filmiku

A kto to nie śpi o tej porze?? 
 

21:16
Myślę, że młoda, która przyleciała z wrzaskiem na barierkę to Shani. Porozglądała się uważnie i po dwóch minutach przeszła za budkę. Do tej pory nie pokazała się ponownie - albo niezauważenie odleciała, albo postanowiła nocować w domu.
Jeśli tak, to ciekawa będzie mina Czajnika rano 

Shani

 

Chmielowa

 

W jednym miejscu spotkały się razem.

 

Chmielowa 
Dziś 
 

Od 01/07/24 do dziś.
 

Ciepłownia