A skoro w gnieździe już nie straszy, Czajnik po południu zdecydował się  do niego zawitać. 
Wylądował najpierw na dachu i stopniowo zbliżał się do okna. W środku długo stał, przyglądał się, przejęty i ostrożny. Nagle spłoszony błyskawicznie odleciał.
A chwilę po tym nadleciała rozgadana Wrotka


Weszła do budki, zlustrowała wnętrze, zadołkowała tu i tam.
 

Po kilku minutach odleciała.

***
Czajnik odwiedził budkę jeszcze pod wieczór. Zachowywał się podobnie jak wcześniej
 

- i tak samo odleciał, jak z procy wystrzelony.

W czwartkowe popołudnie wraz z Evelą odwiedziliśmy Wrotków. Nie mieliśmy tyle szczęścia co dziewczyny wcześniej, bo trafiliśmy już po kolacji, więc popodglądalismy tylko naszą dorosłą parę. Młode gdzieś nam się skutecznie pochowały. 

Wrotka ja widać już po kolacji była...
 

Czajnik jeszcze coś konsumował...
 

Po konsumpcji Czajnik poleciał do Wrotki i prawie na jednym podeściku sobie siedzieli...
 

Czajenie się w stylu Czajnika...zza winkla, a dokładniej rurki 
 

I na koniec Wrotka oświetlona promieniami zachodzącego słońca...
 

Dziś do południa nikogo na podglądzie nie udało się wypatrzyć. Dopiero o 12.16 z kamerki zewnętrznej widać było sokoła przelatującego spod podestu na lewo i znikającego z podglądu.

W tym właśnie czasie podjechaliśmy z mężem na Wrotków, od ul. Budowlanej. Na łączce panowała cisza i spokój, przelatywały jedynie gołębie i szpaki.  Na kominie od tej strony pusto, więc trzeba było oblukać pobliskie budynki. 
Po krótkim czasie udało się wypatrzy jedno młode na spadzistym daszku niskiego budynku - obstawiam, że to samiczka, bo dość duża, tylko która to już trudno powiedzieć. Siedziała, czyściła piórka, potem leżąc odpoczywała.
Drugie młode - czyżby samczyk (?), ale taki spokojniutki  - siedziało za barierkami na niedaleko stojącym budynku, nieco wyżej niż poprzednie młode. 

 

Podjechaliśmy z drugiej strony komina, od ul. Inżynierskiej poszukać trzeciej pociechy, ale znaleźliśmy tylko Wrotkę siedzącą na poręczy balkoniku nieco poniżej poziomu budki.

 

Potem i Wrotka zniknęła nam z oczu.

Po powrocie na łączkę obydwa sokoliki były w tym samym miejscu, ten na wyższym budynku przeniósł się tylko na barierkę. Natomiast samiczka (tak przyjmijmy) zaczęła biegać, wymachiwać skrzydłami,

 

w końcu zerwała się i poleciała niskim lotem w kierunku komina. Tam zatoczyła łuk i za chwilę nagle zjawił się drugi sokół, chyba dorosły, zaczęły latać razem, słychać było wrzaski. Dorosły sokół odleciał za drzewa, a młoda przysiadła na niskim budynku, niemalże pod wciąż siedzącym na jednym miejscu samczykiem.

Przez chwilę nie było już żadnych ruchów pod kominem, więc pożegnaliśmy się z naszymi ulubieńcami, aczkolwiek na pewno na krótko .
 

Wczesnym popołudniem do budki przyleciała ciokająca Wrotka. W środku robiła porządki, wygrzebywała dołki w różnych miejscach . I wyglądała nowego partnera.
 

On nie przybywał, więc wyszła na podest i wyczekiwała.

Po kilku minutach nareszcie przyleciał, wylądował na dachu i zaraz - na zaproszenie Wrotki -  wskoczył do budki.
To było ich pierwsze spotkanie w gnieździe - Czajnik został miło przywitany, po czym Wrotka odleciała, a on został dalej oswajać się z nowym domem.
Cały czas jeszcze się obawia - teraz lęki dotyczą jego odbicia w kamerze. Znowu dziś wyprysnął z budki, kiedy dostrzegł własny ruch.

 

Ale ładnego chłopaka Wrotka sobie znalazła 
 

A dzisiaj od rana znajomość się zacieśnia 

Wrotka przyleciała do budki o 4:14. Ciokała już od progu. Zakrzątnęła się w środku, potem zasiadła w oknie. Czyściła sobie piórka i czekała.
 


Wreszcie zapewne dostrzegła swojego  nowego chłopaka, bo zeskoczyła na podest,  wołała go i zapraszała do środka. 
Chłopak skorzystał z zaproszenia - przybył na koniec podestu,
 


przebiegł po poręczy, zerknął do budki
skoczył do środka, pogadali parę chwil. Wrotka pierwsza spotkanie zakończyła - odleciała, a on pognał za nią. 

Kolejne spotkanie pary w budce miało miejsce około południa.

Wrotka przyfrunęła o 12:04 pod okno, zapraszała, wskoczyła do budki. 
Czajnik nadleciał, wylądował za budką. Zaraz się zza niej wyłonił i z rozwianym włosem zmierzał do okna.
Tam chwilę się zawahał:
"Potworów nie ma? Można wejść?"
 


Zobaczył że chata wolna, wskoczył na próg, pogadali z Wrotką.
 


Wszedł do środka, wtedy ona wyskoczyła, poczekała na niego na zewnątrz.
I polecieli razem w deszcz 
 


spotkanie na filmie

Coś się dzisiaj nagadać nie mogą - po południu kolejne spotkanie 

O 16:07 na podest przybyła Wrotka z wołaniem. Chwilę wcześniej było widać w dole sokoła i znaną czajnikową sztuczkę, czyli lot do tyłu   Trudno powiedzieć, co tam się działo, czy to był Czajnik i czy znowu jakieś młode go wystraszyło 

Za chwilę Czajnik zjawił się na dachu,
 


 Wrotka wskoczyła do środka, on do niej dołączył.
 


Konwersowali sobie spokojnie.
 


Kiedy Wrotka jest w budce, Czajnik nie wydaje się być wystraszony swoim odbiciem w kamerze (choć może akurat z tej pozycji nie widział w niej ruchu). A kiedy Wrotka wybyła i został sam, to ponownie był przyczajony, nieruchomy i ostrożny. I znowu budkę opuścił w dużym pośpiechu. 

spotkanie na filmie 

3:48 - 4:46 Czajnik przyleciał oswajać się z budką.
Jak to on - wszystko robił powoli i ostrożnie. Pozycję zmieniał rzadko, przyglądał się uważnie i dłuuugo. Ale bardzo chce się zadomowić, nawet zadołkował link
 
 


Siedział też na podeście, na progu. Pod oknem nawoływał, ale Wrotka może nie słyszała, może karmiła młode?
Kamera zewnętrzna to też powód do obaw, ale ją jakoś da się znieść    link  

*** 
4:51 - 5:23 Wrotka przy budce
Przyleciała bez nawoływania, czyli spotkanie nie było jej w głowie, albo Czajnik gdzieś się ukrył. Najpierw posiedziała na barierce przy oknie,



potem wewnątrz poprawiała dołek na środku - kilka razy, bo wciąż był nie taki jak trzeba (albo wyczuła, że ktoś tu coś niedawno kombinował ).
Zaraz ulokowała się na progu i tak trwała, trochę poprawiając piórka, trochę przysypiając. 

 Odleciała wcześniej obserwując coś/kogoś.

Wrotka wróciła o 10.49; przyleciała rozgadana na barierkę, rozglądała się dłuższą chwilę, wskoczyła do budki, zapraszała, zerkała na zewnątrz. Trzy minuty później na daszku wylądował Czajnik, za chwilę zeskoczył na barierkę,
 

rozmawiali przez próg. Potem spotkanie nabrało ekspresowego tempa - gdy tylko Czajnik wszedł do budki i spojrzał w kamerkę, natychmiast z budki wystrzelił  . 
 

Zaskoczona Wrotka oglądała się za nim, a on już szybował sobie w powietrzu. O 10.53 Wrotka wyskoczyła z budki, szukała jeszcze uciekiniera, ale zaraz zajęła się porządkowaniem piór,
 

siedziała, obserwowała. Równo o 12. wskoczyła znów do budki, wykonała parę dołków, trzy minuty później wyskoczyła na barierkę, jeszcze przez chwilę poprawiała piórka i o 12.07 odleciała.