Sokół wędrowny w Polsce - różne obserwacje

17-18 sierpnia - GPEC Tczew (Rokitki k. Tczewa, woj. pomorskie)
Po półtoramiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją, udało mi się w końcu wylądować pod jakimś kominem. Nadarzyła się okazja obserwacji pod podtczewską ciepłownią.
Dwa pierwsze podejścia okazały się bezowocne, ale trzecia wizyta, w środę 18 sierpnia, udała się nadspodziewanie dobrze. Sokoły nadleciały od strony Tczewa, najpierw jeden, a potem - widoczny nieco wyżej - drugi. Krążyły przez chwilę, by zająć w końcu miejsca na kominie.
Pierwszy wylądował na najwyższej galerii, "przetuptał" po niej znikając mi z oczu, a następnie przeskoczył na balustradę.
Tu widać zarys siedzącego ptaka:

Drugi usiadł z niewidocznej dla mnie strony komina, by następnie poderwać się do lotu, krótko pokrążyć w powietrzu, i znów zniknąć z tyłu komina. Być może usiadł on na środkowej galerii.

Na filmie nie widać akurat na najwyższej galerii pierwszego sokoła, który pomaszerował na chwilę za komin.

Jeszcze bym wspomniała , że prawie wnukiem Tigi

05.09.2021, Tczew, godziny wieczorne.

Stawiłam się pod kominem licząc, że popatrzę na sokoła. Aparat do oka i zaczynam przeczesywać komin od gòry... i o, od razu - sokòł! Samica. Raczej najedzona. Przysypia pod najwyższą galerią.

W całkowitej ciszy przeczesuję komin, poszukując drugiego sokoła. Nie ma go. Wracam więc do samicy. A ta zaczyna się wiercić i wodzić za kimś wzrokiem.



To ja też! I leci! Leci samiec ze zdobyczą w szponach! Oblot i lądowanie po drugiej stronie komina. Bez ani jednego cioknięcia.



Samiec nie dostarcza ptaszka samicy "pod sam nos", więc samica startuje



i ląduje obok samca, na wysokości środkowej galerii (bezdźwięcznie).



Samica na pòłce odbiera ptaszka, samiec delikatnie odskakuje. I tak sobie siedzą, w ciszy i bezruchu.



Zmieniam miejscòwkę, żeby je lepiej widzieć:



20 minut pòźniej nad kominem leci paralotniarz (wreszcie jakiś dźwięk). Oba ptaki bacznie go obserwują.



Samiec przeskakuje na sąsiędnią pòłkę i znikna mi z oczu (ale nie odlatuje), a samica rozpoczyna konsumpcję. Przesuwa się bliżej komina i raz na jakiś czas ukazuje się jej głowa. Je.



Zaczęło się ściemniać, więc je pożegnałam i odjechałam

9 września
Gdańska elektrociepłownia
Wieczorny spacer nad Martwą Wisłę połączyłam z obserwacją strefy powietrznej i kominowej "mojej" elektrociepłowni. Obecność sokoła zatrzymała mnie w pobliżu przez prawie 1,5 godziny. Praktycznie od razu, jak na zawołanie, pojawił się nasz drapieżnik. Nadleciał od strony dawnej Stoczni Północnej. Zatoczył koło wokół dużego komina (tego z platformą lęgową) i usiadł na jednym z niższych kominów (tym bliżej Martwej Wisły). Poniżej poglądowe rzuty z mapy Google.

I jeszcze zbliżenie:

Sokół wydawał się dość duży, więc zakładam, że to samiczka. W związku z tym, że się stopniowo ściemniało, włączone zostały czerwone lampy na kominach. Sokół siedział w pobliżu takiej lampy i w jej świetle jego jasny żabot dość mocno wyróżniał się na tle ciemnej ściany komina. Jednak jeśli nie widziałabym wcześniejszego przylotu drapieżnika, to ciężko byłoby go w tym miejscu i o tej porze wypatrzyć. W pewnym momencie ptak zerwał się i odleciał w stronę wyspy Ostrów. Wkrótce jednak dostrzegłam go znów w tym samym miejscu. Nie widziałam przylotu, bo gapiłam się właśnie na łabędzią rodzinę, która przycupnęła przy Ostrowiu czyszcząc pióra. Jak tajemniczo się sokół pojawił, tak i tajemniczo zniknął (wtedy było już naprawdę ciemno). Szkoda, że nie wie, jak bardzo umilił mi wieczór

26.09.2021 GPEC Tczew, godziny wieczorne, widoki przepiękne...

Chylące się ku zachodowi słońce, krążący nad kominem sokòł

Tym razem trafił mi się "wiercipięta"
Krążył, lądował, dreptał po pòłce.



Nurkował w dòł, to znowu się wzbijał i opadał.
Przysiadł na drabince, pokłaniał się, odleciał, wròcił, przysiadł na drabince...






Wszystko w ciszy, bez ani jedego ciokniącia.
Drugiego sokoła na kominie nie wypatrzyłam.

I znowu pojawił się paralotniarz , tym razem przeleciał bardzo blisko komina - sokòł mi zwiał w stronę zachodzącego słońca, stając się w lornetce małym punkcikiem.


Odwròciłam się jeszcze, by zerknąć na komin, i co? I drugi sokòł na szczycie komina pałaszował ptaszka!!! Skąd się tam wziął! Nie mam pojęcia!



Skończył kolację, wyczyścił szpony, dziòb o poręcz, odwròcił się w kierunku słońca i zastygł w posągowej pozycji. Drugi nie przyleciał... albo przyleciał, tylko niepostrzeżenie .

Słonko zaszło, a biała pierś zrobiła się czerwona od 'nastrojowych' lampek na kominie.



Dodam filmik.

Tym razem odwiedziliśmy Łódź,razem z Catem pojechaliśmy sprawdzi kominy ,takie miejscówki i żeby nie było sokołów ,to aż niemożliwe tym bardziej że w zeszłym roku 24.05.2020 był tam Biały i widział jednego osobnika z niebieską i żółtą obrączką.
Kiedy podjechaliśmy pod komin ,przywitał nas samiec siedzący pod górną galerią.Dla nas to kiepska miejscówka ,bo nie było jak podejść lepiej żeby zrobić fotki. Po 30 minutach obserwacji, samiec ruszył za gołębiami, które przelatywały obok komina .Nie było to polowanie ,raczej taki lot dla sportu
Po drugiej stronie komina ,siedziała samiczka .Nie udało się nam zobaczyć obrączek.
Trzeba będzie tam jeszcze pojechać.

EC-3

Na pozostałych kominach pusto.






Na koniec odwiedziliśmy Tomaszów Mazowiecki ,tam tylko wiatr

Elektrociepłownia gdańska.
Będąc dwa tygodnie temu pod obiektem, nie dopatrzyłam się sokołów, natomiast na najwyższej galerii 200-metrowego komina (tego., na którym znajduje się skrzynka lęgowa sokołów) poruszała się ekipa remontowa.
Tu więcej informacji: nt. remontu kominów w gdańskiej PGE: pulsgdanska.pl/artykul/najwyzszy-komin-w-gdansku/1234657.amp
W artykule jest też mowa o wędrownych.

Samica bez obraczek. Fota z 2020 świdnica.