11 Listopad
Piękny dzień, Święto Niepodległości i słoneczko na niebie. Dużo wolnego czasu, więc wyskoczyłem pod pierwszy z kominów, ten "elanowski". Gdy spostrzegłem sokoła i zrobiłem pierwsze zdjęcie, samiczka siedziała do mnie tyłem i chyba mnie nawet nie widziała.
Gdy zmieniałem pozycję i miałem zamiar przyjrzeć się jej od przodu, gwałtownie zaczęła zmieniać się pogoda. Mało tego, że słońce zaszło za chmurę, to jeszcze od strony Wisły nadciągnęła gwałtownie mgła i zrobiła się beznadziejna widoczność, a minęło zaledwie 5 minut. No i popołudniowe sokolenie się stało prawie nie możliwe.
Cierpliwie jednak spacerowałem wokół komina a nadzieją, że może ta mgła gdzie sobie pójdzie. Niestety z każdą minutą było tylko gorzej. Samca nie widziałem ale albo siedział gdzieś jeszcze wyżej i go nie widziałem albo w międzyczasie przyleciał, bo po pół godzinnym pobycie pod kominem usłyszałem, że sokoły zaczęły rozmawiać. Musiały być dwa, albowiem nie słyszałem jeszcze żeby sokół gaworzył mile sam do siebie. Przeglądając w domu zdjęcia, udało mi się zlokalizować samca. Siedział wysoko na małej drabince na samym szczycie komina.
Jak tak dalej będzie się układać, to wczesną wiosną będziemy mieli tu młode sokoły, no no najpierw będą jajka
Ten obrazek jest ukryty dla gości.
Proszę zalogować się lub zarejestrować, aby go zobaczyć.
Miałem w planie jechać też pod komin PGE, ale tam to bym nie widział nawet połowy komina.