Sokół wędrowny - KGHM GŁOGÓW - 2024

5 maja

Przez większość nocy z jedynakiem była samica. Zmiana nastąpiła o 4:28, a już niespełna godzinę później było śniadanie, które trwało 20 minut. Resztki odleciały z samicą o 5:38, na dyżur stawił się Bohun. Samica powróciła po 1,5 godzinie.
Od ok. 10:25 samica kilkukrotnie wychodziła na podest i powracała. Wyraźnie czekała na Bohuna i być może dostawę. Odleciała o 11:05. Po kilku minutach (11:13:46) widać było czyjś przeto z jedzeniem w szponie, ale ten ktoś tylko przeleciał.


Samica pojawiła się po 0,5 minucie.
 


Od tego momentu aż przez niemal 40 minut (11:14 - 11:53). trwało karmienie. Ukryte pod kamerą i dwukrotnie przerywane odlotem samicy z resztami i jej powrotem.
 

W czasie odlotów samicy budka wydawała się pusta - widać było tylko jajka i serduszko w jej rogu (mały schował się pod kamerą)
 

Po tej wyżerce dyżur objął Bohun. O 12:21 powróciła samica i pokarmiła malucha znalezionymi resztkami. Mały oflagował się pod kamerą, zupełnie ignorując niewyklute jajka

5 maja

Nareszcie Bohun ma swoje "5 minut" :
O 18:04 była zmiana. O 18:53 Bohun ulotnił się, a już 3 minuty później był z jedzeniem. Pięknie karmi jedynaka - nikt mu nie zabrania, ani nie przeszkadza .
 

Edit

Bohun niby skończył karmienie, wyszedł na podest z resztką, ale zawrócił i jeszcze dopychał małego. Ostatecznie kolacja zakończyła się odlotem Bohuna z mini resztką i powrotem po minucie
 

 

Filmik z karmienia przez Bohuna - częściowo w przyspieszonym tempie

 

5 maja

O 20:19 Bohun wyszedł na podest na zwiady, ale samica nie przyleciała na zmianę, więc powrócił do budki.
 

Po 4,5 godzinach przyleciała samica. Bohun zniknął za prawym węgłem, a ona weszła do budki.
 

Mama wita jedynaka
 


 

6 maja

Przez większość nocy samica była z małym. Zmiana nastąpiła o 4:20. Kwadrans po 5 Bohun wychodził na podest na zwiady, ale samica pojawiła dopiero się 3 kwadranse później - z czarnymi łapami
 

Śniadanie przyleciało z Bohunem, odebrane z podestu bez przeciągania. Trwało kwadrans, resztki wyniesione.
 

Po śniadaniu bardzo krótki dyżur Bohuna (nawet zawrócił z podestu z niedowierzaniem, ale został odprawiony).
Od 7:03 na dyżurze jest samica. Mimo,że wychodziła na podest, nawet odlatywała i powracała, a Bohun przylatywał na podest i szybko odlatywał - zmiany nie było.
 

 

6 maja

Podczas jednego z posiłków w menu były piórka - z pierwszym dzielny mały poradził sobie sam, drugie wyciągnęła mama.


Kolejne karmienia coraz sprawniejsze. Mały nakarmiony po kokardkę.
 

Ten posiłek właśnie trwa ...
 

 

6 maja

Kolacja przyleciała z mamą
 

 

Tym razem resztki nie zostały wyniesione.
Najedzony mały i jego mama śpią.
 

7 maja

Przez większość nocnego dyżuru z małym była samica. Bohun zmienił ją  o 3:57
 

Po godzinie przyleciała samica i próbowała pokarmić małego resztkami z wczorajszej kolacji. Przyzwoitsze śniadanie było po 8 - Bohun przyleciał z ptaszkiem na podest, przeciąganie i Bohun odleciał. Samica poleciała za nim, powróciła, a po chwili powrócił też Bohun i tym razem samica odebrała jadło i nakarmiła jedynaka.
 


Drugie (trzecie ?) śniadanie niemal w samo południe. Bohun po przekazaniu jadła, czekał na podeście na zmianę.
Obfity obiad przeniosła ze sobą samica o 14:37. Po kwadransie z okładem resztki odleciały z mamą a dyżur objął tata (17:43 - jest nadal)
 

 

7 maja cd.

Samica długo czekała na dostawę, wychodziła na podest i powracała do schowanego pod kamerą malca. Ale Bohun albo nie pojawiał się, albo nie chciał oddać jadła (sam chciał karmić ?).
 

O 19:40 samica odleciała i po kilku minutach powróciła z jedzeniem
 

Mały karmiony był początkowo blisko kamery, potem samica zaczęła sama oskubywać kostki już bliżej środka. Dopiero wtedy mały sam do niej poczłapał (pierwszy raz tak daleko) i jeszcze został dopchany.
 

Po kolacji, najedzony maluch został zagarnięty przez mamę na środku budki. Jajek nie widać.
 

Kwadrans po 5-tej przyleciał Bohun na pierwszą zmianę.
Położył się pod kamerką ( zapewne na jajkach), maluch poza skrzydłem.
Poranny chłód chyba dawał mu się we znaki, bo aż mu łapki dygotały.
Może się głośno skarżył, bo po 11 minutach tata się zreflektował i zgarnął małego pod skrzydło.
Samica wróciła o 5-tej.
Wkrótce przyleciał Bohun ze świeżo upolowanym szpakiem 

 

Samica jadło wniosła do budki, podała małemu kilka kęsów i rozpoczęła piórowanie.
I nagle,ni z gruszki, ni z pietruszki, zabrała łup i odleciała

 

Wróciła po trzech minutach z pustym szponem

8 maja

Po południu trafiłam na karmienie (jadło przyniósł Bohun pod nieobecność samicy i próbował karmić, ale ona wróciła i je odebrała).
Była nawet łapka - w czas wyciągnięta z dzióbka przez mamę. Mały najedzony i znowu schowany pod skrzydła.