Jakże miło się ogląda młode zamojskie sokoły, które wczoraj wyfrunęły. Podgląd kamery pozwala wprawdzie na widok mocno ograniczony, co dzieje się poza budką, ale młode wracają, wyskakują z budki, niektóre wypoczywają na kratce.
g. 11:00

g.11:30
zapodaj.net/5492a268db035.png.html

Czasem widać, że spacerują pod kratką, mignął mi jeden oblatując ratusz - nie zdążyłam złapać obrazu.

Przed godz. 7-mą była cała czwórka.
Przeszukiwały budkę w poszukiwaniu resztek jedzenia, potem dwa zeskoczyły na taras. Na pewno były tam dłuższy czas, bo od czasu do czasu widać je było przechodzące pod kratą/podestem.
Z pozostałej dwójki jeden odbył krótki lot w kierunku placu.
Wędrowały na przemian po kracie, siadywały w rogu poza zasięgiem kamery i nie zawsze było ile ich jest.
Jednemu przydarzyła się niemiła przygoda, zaczepił pazurem o oczka. Widać było, że się przestraszył, podniósł alarm ale w końcu jakoś się wyswobodził.
Oczywiście głodomory co jakiś czas wypatrywały zrzutu, a jeden nawet ścianę chciał sforsować

Link do filmu: Suchary wyjadają





Link do filmu: Powrót lotnika


Kiedy kolejny odleciał nie zauważyłam, potem przez długi czas jeden samotnie przesiadywał w progu.

22.07.21
g. 16.08 jeden młody na kracie widać ogonek, drugi na progu

Posiłek dostarczony, na kolacji tylko jeden 4DC, a pozostała trójka chyba zamojskie dachy zwiedza.
Mimo, że je sam, to na początku odruch chronienia łupu jest taki sam jak w poprzednie dni.











Edit: 4DC odpoczął i po 18:15 zabrał się za jedzenie 2-iej przepiórki

No dobrze słów kilka o moim wczorajszym spontanicznym wypadzie na otworzenie budki sokolej do Zamościa. Decyzja o wyjeździe zapadła w środę rano i do końca nie wiedziałam czy zdążę na czas, ale wsiadłam w samochód i pojechałam prosto przed siebie do Zamościa. Pod Ratuszem byłam punkt jedenasta dlatego ucieszyłam się z faktu, że otwarcie odbędzie się jednak troszkę później niż myślałam. Miałam spokojnie chwilę na złapanie oddechu i przyjrzenie się budce "z bliska", z bliska co w tym wypadku jest bardzo dobrym określeniem, ponieważ młode sokoły z poziomu ulicy było widać gołym okiem. Młodziki co rusz wystawiały dziubki w stronę siatki i zerkały na zewnątrz. Przez lornetkę widok był jeszcze lepszy, ponieważ można było niemal z bliska podziwiać te piękne stworzenia.



Tuz przed godziną 12.30 w uliczce na przeciw budki zebrało się kilka osób chętnych do prześledzenia pierwszych chwil wolności młodzików. Pierwszym etapem było odwrócenie uwagi od momentu otworzenia kraty, poprzez podanie posiłku. Młode "pościły" od poprzedniego dnia, dlatego z entuzjazmem przyjęły "spadające" przepiórki i ochoczo rzuciły się do jedzenia. Z dołu można było tylko zaobserwować wzmożony ruch w budce. Niemal w tym samym momencie nastąpiło otwarcie kraty, która teraz stała się podestem dla sokolej młodzieży. Jednak posiłek wydawał się być ważniejszy od zmian, które zaszły w ich najbliższym otoczeniu. Zamojściaki kazały nam uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na pierwsze chwile na wolności. Jednak po kilkunastu minutach, gdy głód został już zaspokojony ciekawość świata wygrała i znalazł się pierwszy chętny do wejścia na podest i ćwiczeń skrzydeł. Za jakiś czas w jego ślady poszły kolejne. Na drążku została tylko jedna " papużka". Nie jestem zbyt dobra w pisaniu, dlatego zostawiam kilka zdjęć pierwszych chwil młodych zamojskich sokołów po otworzeniu budki.

ciąg dalszy zdjęć w następnym poście