Sokół wędrowny - Konstancin

Dzisiaj szybka kontrola, akurat trafiłem na zmianę - Konstancja piłowała dziób przed skrzynką, żeby zmienić Gasska, trochę zeszło zanim samczyk wyskoczył. Samica posiedziała chwilę ale szybko dołączyła do samca na barierce, ogólnie raczej siedziały poza gniazdem, dlatego domyśliłem się, że pisklaki są sporę. W końcu doczekałem się kuzyna z dronem. Krótki lot, nie wzbudził zbyt wielkiego strachu u pary, Na jednym zdjęciu widać nawet drona sokoła na podeście i drugiego w powietrzu. Oglądamy zdjęcia i wygląda na to, że są dwa pisklaki. Mniej więcej rówieśnicy pałacowych tak samo jak w tamtym roku).
Oficjalnie - Warszawa i okolice 17 piskląt!

Dziś Konstancin, pierwsze samodzielne obrączkowanie. Godzina i 5 minut z wejściem i zejściem na 80 m - 102 letni komin. Giermek dzielnie zbierał śmierdzące trupy, a wściekłą samice trzymał jakby to był młody króliczek. Jednym słowem jeb jeb i zrobione i co dziwniejsze nóg nie pourywałem . W gnieździe niezwykle wściekła samica i nieco bardziej kulturalny samiec

Dziś planowany wyjazd nie doszedł do skutku więc skoczyłem rowerem na Konstancin. Niestety niedziela to nie najlepszy dzień na obserwacje bo teren pod kominem zamknięty i trzeba obserwować z daleka. Obserwacje bez sensacji - na początku cisza potem włócząc się dookoła komina wypatrzyłem przez podest sokoła - na początku myślałem, że to któreś młode bo dorosłe wolą siedzieć na barierkach i ptak wydawał mi się brązowy, potem zdaje się, że wypatrzyłem jasno żółty dziób czyli chyba Konstancja ale pewny nie jestem. Za to Gassek jak zawsze od wschodu patrzy w stronę Wisły. Potem poobserwowałem Gasska od drugiej strony z nadzieją, że zgłodnieje i zapoluje ...niestety wcześniej zgłodniałem ja : (. Młode w wieku pałacowych więc może już zleciały i włóczą się po daszkach starych fabryk papieru a może jeszcze leżakują w żwirku. gdyby brama była otwarta może zobaczyłbym więcej. Chyba będę musiał skoczyć we wtorek jeszcze raz .

Po ostatniej wizycie w Konstancinie miałem niedosyt bo nie wypatrzyłem młodych, oczywiście wszystko wygladało normalnie ale zawsze jakaś niepewność zostaje. Konstancin to moje ukochane gniazdo, ja znalazłem parę (choć tylko metodą wywiadu), tu się najwięcej natyrałem przy wciąganiu gniazda i corocznym montażu fotopułapki, tu pierwszy raz obrączkowałem rok temu sokoła jeszcze ze Sławkiem i tu po raz pierwszy obrączkowałem samodzielnie, pod tym kominem najwięcej godzin wystałem z lunetą!
Tym razem nie musiałem czekać już z parkingu widać brązowy łepek (prawdopodobnie samczyka ) przy wejściu na podest a Konstancja pięknie prezentuje się na dość nietypowym miejscu przy murze ! Młoda samiczka też nie kazała długo na siebie czekać i wyskoczyła z gniazda na barierkę machając skrzydłami. Na młodych puchu już właściwie nie zostało - biegały po całym podeście i ćwiczyły skrzydła - pierwsze loty na bank jeszcze w tym tygodniu.
Gasska się nie doczekałem, za to liczyłem na powrót Konstancji z karmieniem bo poleciała "na miasto " ale nie wróciła przed moim wyjazdem.

Właśnie dostałam telefon z Konstancina ,ze młody sokół spadł z komina prosto na maskę samochodu ,potem oszołomiony się zerwał i uderzył w jakieś ogrodzenie ,nie mógł wzbić się do góry ,wykonał lot 10 cm ,nad ziemią i tam już został .Kuń już po niego jedzie ,zostanie przewieziony do azylu.

Tak jak pisze wyżej Tiga popędziłem do Konstancina! Według relacji Pana szefa terenu i zakładu wymiany opon sokół z wielkim hukiem przypierdzielił w jego wiekowe zaparkowane BMW przy którym stał z kolegami. Pan próbował sokoła złapać ale ten uciekł z miejsca wypadku (przestraszony brakiem OC) jakieś 50 m dalej i zatrzymał pod murkiem. Po konsultacjach tel z Tigą Kierownik poszedł po kurtkę którą chciał zarzucić na sokoła ...niestety w tym czasie sokół zniknął... Przeszukuje pobliskie krzaki, puszczam głos może odpowie i nic. Trzy pozostałe sokoły widać na kominie a Konstancja krąży co jakiś czas wyjątkowo nisko . Myślę kiepsko - raczej niemożliwe, że nic mu się nie stało bo według relacji odgłos był jakby na samochód spadła cegła a nie ptak. Łażę bez większej nadziei po terenie i naglę widzę zrywające się w panice stado gołębi i kątem oka brązowego ptaka siadającego na środku naczepy zaparkowanego TIRA... wdrapuje się na pobliskie drzewo i staję oko w oko w odległości 4-5 metrów od zdrowego jak rydz sokoła. Jak na samca bardzo duży, jak na samicę trochę za mały, łapki jakieś szczupłe - chyba samczyk. Złażę z drzewa i szczęśliwy dzwonie do Sławka i Tigi. A samczyk przywędrował na krawędź przyczepy gdzie grzecznie poczekał na Tigę, która przywozi lunetę i lornetkę. Niebieska obserwacyjna 2CW - samczyk! ups......jakiś partacz żółtą ornitologiczną założył do góry nogami )). po dłuższych obserwacjach Z Tigą i Pawłem samczyk ćwiczy biegi po naczepie potem pięknie leci ze 100 metrów na budynek starej papierni!!!!
Ale jestem dumny z mojego pierwszego samodzielnie zaobrączkowanego sokoła!
Tylko czy to będzie Tirek, Tirowiec, Bawarek czy Dresiarz ?
Trzeba przyznać, że wejście w dorosłość miał z hukiem i klasą

Kuń już wszystko opisał ,młody cały i zdrowy na szczęście.
Z opisu pana z Konstancina wynikało że bez pomocy medycznej się nie obejdzie ,byle takich niespodzianek więcej

Odlot z przyczepy

Link

Młody.

Cześć. Dziś dookoła komina latały dwa dorosłe sokoły. Jeden młody chyba uczył się latać i wylądował na dachu pustostanu.