O tym, że na kominie w Mosznej widywane były sokoły i raróg wiedzieliśmy od dawna. Tylko że jakoś tak nie składało się tam jechać i poobserwować. Dlaczego ? Otóż sam dojazd pod komin, jak ode mnie jadąc to 40 km w jedną stronę
. Po drugie obserwacja tego miejsca ma sens tylko z porządnym sprzętem optycznym. Odległości są tam "kosmiczne". Pod sam komin nie można blisko podejść ponieważ teren jest ogrodzony. Dzisiaj na domiar złego była jeszcze słoneczna pogoda i powietrze "drgało" utrudniając obserwacje i cyknięcie w miarę czytelnej fotki.
Tak więc kiedy już tam dotarłem
Lusia w położenie "bojowe" i "czeszemy" komin, powolutku, systematycznie z dołu do góry i z powrotem. Mniej więcej w połowie komina zobaczyłem Go
.
Serducho od razu się ucieszyło i już dzwonię do Admina z tą dobrą wieścią
.
Jeden jest, więc może drugi jeszcze gdzieś siedzi, może z drugiej strony komina. Zmiana miejsca obserwacji , jadę na drugą stronę, trzeba pokonać jakieś 2 km w jedna stronę.
Lusia do boju i ...pusto
. Szkoda czasu, wracam na stare miejsce.
Lusia do boju, spoglądam na miejsce gdzie siedział sokół i już go tam nie ma. Oglądam inne miejsca i jest, przesiadł się trochę niżej, ale ten jest jakiś taki inny, jakby ciemniejszy
. Po chwili obserwacji stwierdzam, że to ... młody
. Kiedy usadowił się przodem do mnie to wyraźnie było widać pionowe kreski na piersi. No dobrze , ale gdzie jest ten dorosły, piękny, jak się za chwilę przekonałem samiec ? Oczywiście znalazł się, jak zwykle nie wiadomo skąd, kto obserwuje sokoły ten wie o czym piszę
. Wylądował trochę wyżej tuż obok
.
Minęły ze dwie godziny i sytuacja się nie zmieniła. Nagle samiec ruszył na loty , samica po chwili za nim. Kilka kółek i samiec pierwszy ląduje w "gnieździe", samica za nim. Są chwilkę razem , kłaniają się sobie i samiec pierwszy opuszcza miejscówkę zostawiając samicę. Miejsce to wygląda jakby tam było coś naniesione przez inne ptaki. Admin obiecuje że zajrzy tam dronem
.
Kończę obserwację, sokoły są, jest para, samiec pięknie ubarwiony, jasna pierś. Obrączek z tej odległości i przy tej pogodzie nie sposób zobaczyć , a co dopiero odczytać. Samica w miejscu "gniazda" raz dołkowała. Jutro przyjeżdżamy tu z "ciężkim" sprzętem i będziemy obserwować. Armata czeka i Wy też czekajcie na następną relację, to już jutro
. Może uda się odczytać obrączki. Szykujcie brawka i do soko
.
Para.
Młoda i następna fotka w powiększeniu.
Para w "gnieździe". Samca nie widać , jest w głębi, bliżej komina.
Na zakończenie dodam, że na dole komina szykują się do gniazdowania pustułki.