Sokół wędrowny - inne miejsca - Warszawa i okolice

W ramach dzisiejszego „Dnia z sokołem” pojechałem pod komin w Mosznej. Ciekawiło mnie, czy tutejsza para sokołów nadal się tu kręci i czy może doczekała się potomstwa. Pierwsze spojrzenie przez lunetę i jest sokół



Muszę przyznać, że tak najedzonego sokoła jeszcze nie widziałem. Ptak sprawiał wrażenie, że nie ma siły się ruszyć. Tkwił tak na swoim posterunku dobre dwie godziny. Ja w tym czasie starałem się podejrzeć różne zakamarki komina w poszukiwaniu innych sokołów. Kilkukrotnie zmieniałem miejsce swoich obserwacji, ale poza wypatrzonym sokołem innych oznak życia na kominie nie dostrzegałem. Dopiero pod koniec obserwacji moją uwagę zwrócił pewien obiekt, kształtem odbiegający od tych wszystkich rurek, wsporników i anten. Gdy zacząłem mu się baczniej przyglądać wyraźnie się poruszył. Teraz nie miałem już wątpliwości – to musi być drugi sokół

Ptak siedzi na kratownicy, na lewo, w dół po skosie od dolnej anteny.


Znalezienie miejsca, z którego ptak byłby lepiej widoczny nie było łatwe, ale w końcu udało mi się na tyle, żeby upewnić się w swoim przekonaniu.



Z miejsca, w którym byłem mogłem teraz obserwować oba sokoły. Ten pierwszy siedział dalej na swoim miejscu, kilkadziesiąt metrów wyżej. I gdy wydawało mi się, że już nic w tym obrazie się nie zmieni, w pewnym momencie gdy powtórnie chciałem przestawić lunetę z jednego ptaka na drugiego, okazało się, że ten siedzący wyżej gdzieś zniknął. Tak to już z sokołami jest. Potrafią nagle pojawiać się i niepostrzeżenie znikać
Tak więc na kominie w Mosznej totalna sielanka. Czy para wyprowadziła lęg? Młodych nie widziałem, nie słyszałem, a i obecne sokoły nie sprawiały wrażenia, że kogoś pilnują. Z wcześniejszej relacji Jura wynika, że mamy tu młodą samicę. Może to jeszcze nie jej pora . . .? W każdym razie sokoły pilnują komina

Wczoraj sprawdziłam ,kominy na Siekierkach,nie było żadnego sokoła ,i tak patrząc na podesty ,nie widziałam też żadnych resztek.
trzeba będzie tam zaglądać częściej.Obejrzane z każdej strony.

Komin Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Karczewie.

Tiga wykukała ten komin i jedziemy kalendarz.ff, tiga i ja.
Najpierw oglądamy zachodnią stronę z małego parkingu z odległości jakieś 600-700 m. Mamy cud optyki, więc daje radę. Pusto. Zmieniamy miejscówkę o jakieś dwa kilometry na północ. Lusia,oko, obserwacja - pusto. Zmieniamy miejscówkę jadąc od wschodniej strony komina. Ledwo Lusi rozłożyłem nogi , a tiga już krzyczy - Jest, jest, siedzi na samej górze ! I rzeczywiście siedzi, samica.





Kolejny raz zmieniamy miejscówkę żeby być bardziej na wprost komina i ...





W całym tym podnieceniu przez lornetki nikt nie zauważył samca na galerii niżej, ale od czego jest Lusia .
Fotka z typu : gdzie jest sokół ?




Kolejny raz zmieniamy miejscówkę i teraz widzimy sokoły tak. Samica pokazała, że nie ma obrączek (druga fotka z powiększonym szczegółem).





Samiec pokazał obrączki , ale na krótko i nie można było jej odczytać.




W drodze powrotnej do domu wstąpiliśmy jeszcze do Konstancina, przeprawiając się promem przez Wisłę . Oba miejsca dzieli niecałe 10 km. Ja tam nic nie sugeruje , ale to daje do myślenia . W Konstancinie z sokołowatych zastaliśmy tylko pustułkę. Koniecznie trzeba odczytać obrączki samca. Nawiasem mówiąc, ile mamy do odczytania obrączek sam nie wiem, a sokołów przybywa .

No to teraz za pot (31 st. C) i przejechane kilometry brawko jak najbardziej się należy .

,Kolejny komin sprawdzony ,obiecałam sobie, że będę sprawdzała kominy w poszukiwaniu sokołów ,po Wołominie ,pora na Karczew .



Komin idealny dla sokołów 180 metrów ,dobra baza pokarmowa,
Na kominy Lusia niezbędna.Tak jak jur już napisał pojechaliśmy we troje,zawsze to weselej ,kolejna para oczu do patrzenia, a i komary, nie tylko mnie pogryzą .




Kolejny komin i kolejna para sokołów ,jakoś ostatnio mamy samców z naszymi obrączkami ,a samiczki ,bose ,a to i dobrze bo to zawsze świeża krew

Jak to bywa, obrączka nie odczytana

Jutro pora na kolejny komin

Kolejny komin sprawdzony ,ale co do niego to nie mam pewności.
Dziś sokoliłam z Mietkiem,pobudka 4.30

Wyszków ,wysokość 110m.



Dlaczego mam mieszane odczucia ,blojdy było widać ,ale nie było resztek jedzenia ,znalazłam tylko jeden kawałek na kratownicy najwyższej galerii ,nie było można zobaczyć, czy były jakieś resztki na innych galeriach.

Komin w Wyszkowie.

Niestety, sokołów wędrownych brak.
Z Falco tylko ledwo widoczna na zdjęciu pustułka.

Wczoraj odwiedziłam komin w Karczewie,sokołów nie widziałam ,ale i nie ma się co dziwić ,cały czas lało ,na kratownicach resztki jedzenia.




Potem na prom i do Konstancina ,tam też brak sokołów.
Kolejny przystanek Ec Siekierki, tam też pusto ,o 19 tej znalazłam się pod kominem na Żeraniu ,i tu nie miałam szczęścia też sokołów nie widziałam, może i były ,ale ja byłam tylko z jednej strony komina,jeśli siedziały od strony kanału to i tak bym ich nie widziała.

Nie zawsze jest pięknie i sokolo . Ale zaprawiony w "bojach" FF nie zraża się takimi sytuacjami .