Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Wcześnie rano pustułki oczywiście patrolowały teren link

A o 7:28 na dach przybył sokół. Nie wiem który - czy Wrotka, czy Czajnik, czy jeszcze ktoś inny (możliwe, że był to  Czajnik). Był niecałą minutę - postał w jednej pozycji i poleciał

 
  


Po południu pustułka zjawiła się na podeście - porozglądała się, przeczesała piórka, zajrzała za budkę i po 12 minutach odleciała z barierki 

Dziś rano wizytę w budce złożyła Wrotka. Przyleciała o 5:25 z mocno zanieczyszczonym królewskim płaszczem.
Zapewne ktoś z góry ją tak nieładnie potraktował.
Zasiadła na progu, porozglądała się, poczyściła pióra (tylko akurat nie tam, gdzie najbardziej by się przydało).
Wewnątrz budki też zajmowała się toaletą, poza tym dołkowała i wyglądała na pustułki, które przelatywały w pobliżu.
 
 


Wrotka odleciała o 6:19

skrót wizyty na filmie

Relacja Ati spod komina:

Wrotka po porannej wizycie musiała polecieć na małe polowanie. A w tym czasie na kominie przebywała jeszcze córeczka (najprawdopodobniej Chmielowa), która chętnie ze zdobyczy mamy skorzystała.

Wrotka zaś wyczarowała drugą porcję dla siebie na śniadanie, ale na wszelki wypadek przeszła do stolika po drugiej stronie komina.
 


Kiedy dziecko zjadło i opuściło swoją stołówkę, Wrotce zdarzyło się zawędrować na jej balkon, gdzie jeszcze leżały resztki ze śniadania. Na szczęście córeczka w porę się zorientowała i pozostałości po swoim łupie obroniła (nie przekonał jej fakt, że Wrotka już miała tak wielkie wole, że jeden kęs więcej i by pękła). Mama jest cierpliwa, ale po kilkunastu minutach koncertu jednak przesiadła się na sąsiedni balkon.

 


***

A popołudnie i wieczór  należały już do pustułek (choć na filmie pierwszy przelot może być wędrownego). Z informacji od Ati wynika, że rano również kręciły się i nad kominem i wszędzie. Wygląda to tak, jakby w okolicy była więcej niż jedna pustułcza rodzina.
link

Poranne harce pustułek: link
 


Niedługo potem, o 8:19 na podeście wylądowała Wrotka. Głośno wołała. Zaraz przebiegła na róg barierki i stąd komuś się kłaniała i wciąż nawoływała. Potem skoczyła na dach
 


przebiegła się po nim, jeszcze popatrzyła z ukłonem na komin za budką, poczekała chwilę, czy "ten ktoś" nie odpowie na zaproszenie i o 8:22 odleciała. Za chwilę było widać przelot dwóch sokołów.

 

Po południu Wrotka ponownie odwiedziła budkę. Przyleciała o 14:52 znowu z głośnym zaproszeniem, poczekała na progu, popatrzyła.
 


I znowu na zaproszenie nikt nie odpowiedział. Wrotka pokrzątała się w budce, podołkowała, przeczesała piórka.

Wyszła na próg,
 


zaraz przebiegła po poręczy. Odleciała o 15:48

skrót pobytu Wrotki:



***

Wieczorem jakiś ruch w okolicach komina się odbywał.

Na dachu budki wylądowała pustułka link  

Można też było dostrzec lot wędrownego. Jak się dokładnie przyjrzeć kiedy leci pod kratą, to wydaje się że sokół leci z łupem i być może jest brązowawy. Z telemetrii wynikałoby, że końcowy punkt na Wrotkowie ma Shani. Może to ona?
link   

Jeszcze po 21. widać było pod kratą przelot sokoła lub pustułki, co się rzadko zdarza, bo najczęściej o tej godzinie już smacznie śpią.

 

Co oznaczają te liczby w kolorowych kółkach na mapkach z nadajników GPS Sokołów? To miejsca postoju rozumiem?

Ati miała okazję być dziś wcześnie rano pod kominem.
Widziała naszą parę siedzącą w pobliżu siebie jak stare dobre małżeństwo 
 


  

Później objawiła się ślicznotka - trudno powiedzieć która. link
 

O 5:24 na podest zabłądził Czajnik. Długo nie posiedział, bo ktoś chciał mu dotrzymać towarzystwa lądując na dachu (młoda?), a Czajnik nie był akurat w nastroju na towarzystwo.

 

A pustułki rano chętnie w okolicy budki się pojawiały 

O 5:46 Czajnik i Wrotka wpadli wymienić kilka słów.
 
 

 

***
Pustułki  w ciągu dnia śmigały tu i tam, głównie po południu. Na filmie jest wiele ich przelotów, a jeden przelot - wędrownego: link  
Zagadka raczej nietrudna 

6:08 - 7:06
Czajnik złożył wizytę w budce. Prawdziwy z niego gospodarz - sprząta i dogląda domu 
 

"Trochę ogarnę tu może?"
 

"Ee, wszystko na swoim miejscu, dołek machnę tylko jakiś i starczy"
  


***

Po porannej  wizycie Czajnika sokola siedziba już świeciła pustkami  -  po południu tylko  pustułka wpadła na chwilę na dach, a jej krewne i znajome w pobliżu się przemieszczały link