Sukces w trzecim podejściu!
Pierwszy termin nie wypalił przez huragan, drugi termin też nie wypalił przez wojnę na Ukrainie. I wreszcie trzecie podejście zakończone sukcesem przy pięknej pogodzie z cichym szmerem wiatru i lekkim mrozem.
Pod komin przyjechałam 3 godziny wcześniej, by szukać sokoła. Nie znalazłam go, ani na niebie, ani na kominie, ani na maszcie. Czas oczekiwania umilał mi, pięknie śpiewając, mazurek. A potem kos. Przeleciał myszołów, dwie pustułki, jeszcze raz myszołów przeganiany przez wrony.
Godzina 14.15 przyjechali alpiniści w samochodzie pełnym sprzętu, ze skrzynką, która wcześniej była w Nowym Dworze? albo na Siekierkach? Żwirek czekał na miejscu. Pierwszy raz widziałam taką akcję. I jestem pełna podziwu dla sprawności Kunia FF i jego dwóch kolegów!!! Ochrona B4B (skrót od Bonarka for Business) przygotowała i ogrodziła teren. Komin stoi między budynkami biurowymi i galerią handlową, przechodzi pod nim mnóstwo ludzi, dlatego takie zabezpieczenie było konieczne. Sprawdzono dokumenty wspinaczy upoważniające do pracy na wysokościach, spisano protokół, uzgodniono zasady. Po tym Kuń mógł już dostać klucz do włazu zabezpieczającego drabinę na stumetrowy komin.
I zaczęło się. Godzina 15.27. Panowie porozumiewali się przez krótkofalówki. Kuń „wbiegł” na pierwszą galeryjkę, za nim kolega „w pomarańczowym” (Maciej Górecki) i zainstalowali stanowisko do wciągania. Gdy było gotowe kolega „w czarnym” (Karol Salamańczyk) przyczepił skrzynkę i worki ze żwirem. Po wciągnięciu cennego ładunku na to I piętro, kolega – zamek (może jest inna nazwa dla tej roli w zespole?) też wbiegł na I piętro. Sposób poruszania się, tempo przypinania asekuracji do szczebli drabiny, było tak imponujące, że nazywanie tego wchodzeniem byłoby wręcz niestosowne. Ten sam schemat powtórzył się między I i II piętrem i II i III. ) O godzinie 16.35 cała ekipa z ładunkiem znalazła się na trzeciej galeryjce pod szczytem komina, gdzie widywaliśmy sokoła.
A ja w tym czasie chodziłam wokół komina, by z różnych stron podpatrzyć akcję i zrobić zdjęcia „nie pod światło”.
Montowanie skrzynki zajęło sporo czasu. Z dołu nie było widać, na czym to polegało. Wiem, że jest zamontowana bezpiecznie i dla sokołów, i dla ludzi, którzy przechodzą pod kominem. Zejście na dół, zamknięcie włazu, ostatni rzut oka na komin. Koniec akcji godzina 17.12. Sokoła nie wypatrzyliśmy.
Teraz ruch należy do sokołów. Czekamy na nie, zapraszamy. I tęsknimy!
Bardzo dziękujemy Kuniowi i jego kolegom! Jesteśmy Waszymi dłużnikami. Dziękujemy Adminowi i FalcoFanom za wsparcie naszego pomysłu, za skrzynkę, za wszystkie rady.
A Zespołowi B4B za życzliwość dla sokoła i pomoc podczas całej akcji.